Drogi Czytelniku!

Pozostając „na obczyźnie”, nieustannie dokądś zmierzamy, jak uczniowie idący do Emaus. Podobnie jak tamci, zapominamy o należnej radości ze zmartwychwstania. Smutni byli i uczniowie, których serca były nieskore do wiary. Ich oczy były na uwięzi i nie rozpoznawali Pana, który był tuż przy nich i podążał razem z nimi. Wówczas w Jezusie zamiast Zbawiciela zaczynamy dostrzegać tylko swoje własne pretensje. Na brak wiary Pan odpowiada: „O nierozumni!”, na tym jednak nie poprzestaje i jak gdyby naucza uczniów wszystkiego od początku, jakby musieli zacząć wszystko od nowa. Z właściwą sobie cierpliwością Jezus naucza, a ujęty pragnieniem i tęsknotą za Nim, pozostawia samego siebie – w Eucharystii. To właśnie podczas niej Zbawiciel rozpala nasze serca i otwiera nam oczy. Wówczas możemy wrócić z radością wiary do tego, co zatrute było smutkiem niewiary. Dlatego nie może poddawać się wątpliwościom i zniechęceniom ten, kto chce kroczyć drogą Pana, jak i ten, kto już cieszy się pełnieniem woli Boga.

Daj otworzyć sobie serce na Słowo i oczy na Ciało i Krew! Daj otworzyć sobie ucho, ażeby usłyszeć Jego wezwanie! Otwórz Biblię – Słowo Boże i pozwól, aby Jezus wyjaśniał cierpliwie to, czego nie rozumiesz.

Dasz się Jezusowi od dziś poprowadzić? Od czego zaczniesz?

Ewangelia dnia (Łk 24, 13-35)

Oto dwaj uczniowie Jezusa tego samego dnia, w pierwszy dzień tygodnia, byli w drodze do wsi, zwanej Emaus, oddalonej sześćdziesiąt stadiów od Jerozolimy. Rozmawiali oni ze sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło. Gdy tak rozmawiali i rozprawiali ze sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. Lecz oczy ich były niejako na uwięzi, tak że Go nie poznali. On zaś ich zapytał: „Cóż to za rozmowy prowadzicie ze sobą w drodze?”. Zatrzymali się smutni. A jeden z nich, imie­niem Kleofas, odpowiedział Mu: „Ty jesteś chyba jedynym z przebywających w Jerozolimie, który nie wie, co się tam w tych dniach stało”. Zapytał ich: „Cóż takiego?”. Odpowiedzieli Mu: „To, co się stało z Jezusem z Nazaretu, który był prorokiem potężnym w czynie i słowie wobec Boga i całego ludu; jak arcykapłani i nasi przywódcy wydali Go na śmierć i ukrzyżowali. A myśmy się spodziewali, że właśnie On miał wyzwolić Izraela. Teraz zaś po tym wszystkim dziś już trzeci dzień, jak się to stało. Co więcej, niektóre z naszych kobiet przeraziły nas: były rano u grobu, a nie znalazłszy Jego ciała, wróciły i opowiedziały, że miały widzenie aniołów, którzy zapew­niają, iż On żyje. Poszli niektórzy z naszych do grobu i zastali wszystko tak, jak kobiety opowiadały, ale Jego nie widzieli”. Na to On rzekł do nich: „O, nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swojej chwały?”. I zaczynając od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego.

Tak przybliżyli się do wsi, do której zdążali, a On okazywał, jakoby miał iść dalej. Lecz przymusili Go, mówiąc: „Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił”. Wszedł więc, aby zostać z nimi. Gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im, Wtedy otworzyły się im oczy i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu. I mówili nawzajem do siebie: „Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?”. W tej samej godzinie wybrali się i wrócili do Jerozolimy. Tam zastali zebranych Jedenastu i innych z nimi, którzy im oznajmili: „Pan rzeczywiście zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi”. Oni również opowiadali, co ich spotkało w drodze, i jak Go poznali przy łamaniu chleba.

Kleryk Marek