Liczne poradniki, od których uginają się półki w księgarniach, niezliczone wręcz fora internetowe, na których raz po raz padają pytania, zaczynające się od słowa: jak? uzmysławiają nam, że potrzebujemy przewodników, a więc osób, które pomogą nam podjąć dobrą decyzję, wybrać odpowiednie rozwiązanie, wejść na właściwą drogę.

Postawione w tytule pytanie, dość ogólne, spróbujmy zawęzić do kwestii powołania konkretnego – do kapłaństwa. Warto od razu przypomnieć, że jako chrześcijanie, na mocy chrztu, uczestniczymy w powszechnym kapłaństwie. Zatem nasze pierwsze powołanie ma charakter chrzcielny, tzn. rozpoczęło się od momentu naszego włączenia do wspólnoty Kościoła. Oznacza to, że moje życie otrzymało jasne ukierunkowanie – świętość. Chcę być święty – to bodaj najważniejsze pragnienie, jakie ma pobrzmiewać w moim sercu.

Jedną z dróg, która wiedzie w stronę świętości, czyli niekończącego się szczęścia i pełni życia, stanowi powołanie kapłańskie. Jak się przekonać, że to jest ta droga? Jak nabrać pewności, że powołuje mnie Bóg? Aby odpowiedzieć sobie na te pytania, potrzebne są pewne kryteria rozeznawania powołania. Przedstawimy je poniżej, zaznaczając od razu, że nie są to jedyne sposoby przekonania się o byciu wezwanym przez Boga. W kilku słowach postaramy się nakreślić podstawowe kryteria rozpoznania powołania do kapłaństwa. Uprzedźmy, że nie są to jedyne i ostateczne kryteria, lecz pewna propozycja, którą warto wziąć pod uwagę, zastanawiając się nad sensem własnego życia.

Po pierwsze, poznanie siebie, swoich uzdolnień, talentów, ale także własnych ograniczeń, niedomagań. W tym procesie ważna jest obecność kochających nas osób: rodziny, przyjaciół, spowiednika. Oni pełnią rolę doradczą, a więc nie decyzyjną. Decyzję bowiem podejmuję samodzielnie, ma ona być po prostu moja. Może w tym pomóc częsta spowiedź, połączona z kierownictwem duchowym. Spotkanie z kapłanem niesie tę wartość, że otwieram swoje serce przed kimś, kto kiedyś znajdował się w podobnej sytuacji, stawiał pytania, poszukiwał, zmagał się, rozeznawał, decydował.

Druga kwestia to wiara, spojrzenie wiary. Powołanie przecież wydarza się na płaszczyźnie wiary. Powołani na stronicach Biblii: Abraham, Mojżesz, Jozue, Samuel, Saul, Dawid są znakiem, że Bóg nie powołuje zdolnych, ale uzdalnia powołanych. Zatem z wiarą chcę patrzeć na swoje życie. Szukam przestrzeni ciszy na osobistą modlitwę, refleksję, adorację. Sięgam po Słowo Boże, żyję sakramentami, ponieważ jest to uprzywilejowana „przestrzeń” dla rozeznawania powołania.

Trzecia sprawa to sumienie. Istnieje nie tylko zewnętrzna płaszczyzna rozeznania. Powołaniowa decyzja jest nade wszystko sprawą serca, osobistej decyzji. Wewnętrzną „przestrzenią”, w której nawiedza mnie Bóg, jest sumienie: prawe, pewne, dające pokój serca. Właściwie formowane sumienie moralne, umożliwia nam swobodne poruszenie się po krętych drogach życia. Staram się, aby moje codzienne decyzje zgadzały się z obiektywnym porządkiem, zawartym w przykazaniu miłości czy dekalogu.

Dzięki tej uważności rozpoznaję bogaty świat moich uczuć, rozumiem coraz bardziej poruszenia mego serca. Zauważam także obszary lęku, braku dostatecznej wolności serca oraz skrzywienia, które fałszują nie tylko obraz Boga, ale i mnie samego oraz innych ludzi. Jeżeli na tej drodze rozeznawania mam pokój serca, wewnętrzne pragnienie służenia Bogu i ludziom; jeśli pociąga mnie życie modlitwy i chęć zmiany swojego życia na lepsze, mogę rozsądnie przypuszczać, że Bóg powołuje mnie do swojej służby.

o. Bogusław Kastelik