Jezus powiedział do swoich apostołów: „Kto z was, mając sługę, który orze lub pasie, powie mu, gdy on wróci z pola: «Pójdź i siądź do stołu»? Czy nie powie mu raczej: «Przygotuj mi wieczerzę, przepasz się i usługuj mi, aż zjem i napiję się, a potem ty będziesz jadł i pił»? Czy dziękuje słudze za to, że wykonał to, co mu polecono? Tak mówcie i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono: «Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać»”.
(Łk 17, 7-10)
W dzisiejszym fragmencie Ewangelii Chrystus wzywa nas do przyjęcia niełatwej postawy. Każdy z nas, czyniąc dobro innemu człowiekowi, ma wewnętrzne pragnienie jego wdzięczności. W tym pragnieniu nie chodzi, rzecz jasna, o interesowne podejście do czynienia dobra, o pomoc celem odniesienia korzyści. Jest w nas naturalna potrzeba uśmiechu na twarzy bliźniego, któremu podajemy pomocną dłoń, cichego „dziękuję”, które zastępuje każdy inny wyraz wdzięczności i stanowi dla nas niejako potwierdzenie tego, że nasz czyn zaowocował radością potrzebującego.
Chrystus jednak wzywa nas do innej postawy, naznaczonej heroizmem, która bez łaski Ducha Świętego byłaby dla nas niemożliwa. „Tak i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono, mówcie: Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać”. Dlaczego nie możemy liczyć na choć lekkie przejawy wdzięczności potrzebujących? Dlaczego Jezus wzywa nas do tego, skoro sam jest Człowiekiem, najgłębiej rozumiejącym wszystkie ludzkie potrzeby, które są w naszych sercach?
Sam Chrystus zapewnia, że traktuje nas nie jak sługi, ale jak przyjaciół: „Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni jego pan, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego” (J 15,15). Przez Niego zostaliśmy stworzeni, w Nim żyjemy i On sam stał się jednym z nas – dlatego zna wszystkie prawdziwe potrzeby naszych serc i każdą z nich chce wypełnić. Pragnie jednak, abyśmy zawsze pamiętali, że nie jesteśmy z tego świata, że ten świat nas nienawidzi. Głoszenie Ewangelii może spotkać się z wdzięcznością, niejednokrotnie jednak obarczone jest trudem i cierpieniem. Wiedząc o tym, Jezus zachęca nas, byśmy nie oczekiwali wdzięczności ze strony potrzebujących – ponieważ możemy jej nie doświadczyć. Ten, który zna tajniki naszych serc, pragnie naszego szczęścia, dlatego chce, byśmy byli przygotowani na każdą ewentualność – również na odrzucenie.
Chrystus nie pozostawia nas samymi sobie w chwili, gdy nasze dobre czyny płynące ze szczerej miłości spotkają się nie tylko z brakiem wdzięczności, ale również z odrzuceniem czy wyśmianiem. Wzywa nas do postawy sług nieużytecznych, aby uchronić nas przed bólem, nauczyć prawdziwej pokory i otworzyć na łaski płynące od Niego. On bowiem nie chce pozostawić nas bez nagrody i bez wdzięczności. W swoim miłosierdziu sam chce wypełnić to ludzkie pragnienie wdzięczności w sposób najgłębszy i najpełniejszy. Dlatego właśnie mówi: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25, 40). Jest obecny w każdych chorym, cierpiącym i bezdomnym, który potrzebuje naszej pomocy. Mówi nam, abyśmy nie liczyli na ich wdzięczność, bo On sam obdarzy nas swoją wdzięcznością. Uczy nas, że nie zostanie nam zapomniany nawet kubek zimnej wody, który podamy spragnionemu bliźniemu (por. Mt 10, 42). Nie liczmy więc na wdzięczność na tym świecie, skoro Bóg pragnie obdarzyć nas za nasze dobre czyny darami, przekraczającymi w sposób niewypowiedziany wszelką wdzięczność ludzką.
kl. Kacper Biłyk