W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w ziemi Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona głośny okrzyk i powiedziała: „Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto bowiem, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. Błogosławiona jest, która uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Jej od Pana”.
(Łk 1, 39-45)
Maryja wybrała się do pewnego miasta, które tradycja utożsamia z miejscowością Ain Karem, dzielącą od Nazaretu prawie 150 kilometrów. Z racji odległości, podróż Maryi musiała trwać co najmniej kilka dni. Usłyszawszy od anioła o tym, że Jej krewna spodziewa się dziecka, nie zwleka jednak, lecz podejmuje decyzję o udaniu się do niej z pośpiechem. Sami dobrze wiemy, jak ciężko nam czasami zebrać się nie tylko do odwiedzenia kogoś, ale nawet do codziennych obowiązków. Cztery lata temu podczas Światowych Dni Młodzieży w Krakowie, papież Franciszek zachęcał: „Wstań z kanapy!”. Dziś z powodu trwającej pandemii wielu na tę kanapę wróciło. Nie chodzi oczywiście, żebyśmy w jakiś sposób narażali siebie lub innych, lecz żeby na wzór Maryi dostrzec czy ktoś nie potrzebuje mojej pomocy, szczególnie w tym przedświątecznym czasie?
Na głos pozdrowienia Maryi, dzieciątko Jan podskoczyło w łonie swojej matki. Na ikonach przedstawiających nawiedzenie, wraz z chwilą powitania Maryi i Elżbiety, pojawia się także motyw powitania w łonach swoich matek klęczącego Jana i błogosławiącego mu Jezusa. Jeden i drugi znajdują się w początkowych fazach rozwoju, ale widzimy, że już jest to Jezus i Jan, których życie i misja rozpoczęły się wraz z poczęciem. Jezus przeszedł przez wszystkie etapy rozwoju – był embrionem, był płodem, był niemowlęciem, dzieckiem, nastolatkiem, mężczyzną. Prawda naszej wiary, że Słowo stało się ciałem, prawda tak doniosła, że podczas nadchodzących świąt będziemy podczas jej wypowiadania padać na kolana – dokonała się w momencie Fiat Maryi. Ta Ewangelia przypomina nam więc także o godności każdego ludzkiego życia. Można powiedzieć, że zarówno będąca w podeszłym wieku Elżbieta, jak i młoda, będąca jeszcze przed drugim etapem zaślubin Maryja, nie były dostatecznie przygotowane na przyjęcie dziecka. Zgodziły się jednak na tych, którzy zostali przez Boga zapowiedziani i chciani jeszcze przed poczęciem. Maryja i Elżbieta mogą być szczególnymi patronkami zgody na ludzkie życie w tych trudnych czasach.
Maryja jest nazwana przez Elżbietę błogosławioną, dlatego, że uwierzyła słowom powiedzianym jej przez Pana. To stwierdzenie określa osobę szczęśliwą z tego, że Bóg udzielił Jej swojej łaski. Kontrastuje to z postawą męża Elżbiety, Zachariasza, który nie uwierzył słowom anioła o narodzinach Jana i pozostał niemy. Dla Maryi zaś, która uwierzyła Gabrielowi, wiara staje się radością, która doprowadzi do wyśpiewania radosnego Magnificat, które usłyszymy w jutrzejszej Ewangelii. Doświadczenie wiary i płynącej z niej radości prowadzi do głoszenia Bożych dzieł innym. Można więc zadać sobie pytanie także o moją i Twoją wiarę. Jeśli jest zbyt słaba, prośmy Maryję, aby pomogła uwierzyć w Boże działanie, które nie tylko wspominamy jako przeszłe wydarzenia, ale nadal możemy dostrzec w życiu każdego człowieka. Być może jak Zachariasz potrzeba nam więcej ciszy, by usłyszeć delikatny głos Boga. Jeśli zaś jest w nas pokój, radość i zaufanie wobec Niego, wraz z Maryją uwielbiajmy Pana za Jego obecność w naszej codzienności.
Piotr Gwiżdż