Po wyjściu z synagogi Jezus przyszedł z Jakubem i Janem do domu Szymona i Andrzeja. Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce. Zaraz powiedzieli Mu o niej. On podszedł i podniósł ją, ująwszy za rękę, a opuściła ją gorączka. I usługiwała im. Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; i całe miasto zebrało się u drzwi. Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił, lecz nie pozwalał złym duchom mówić, ponieważ Go znały. Nad ranem, kiedy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił. Pośpieszył za Nim Szymon z towarzyszami, a gdy Go znaleźli, powiedzieli Mu: «Wszyscy Cię szukają». Lecz On rzekł do nich: «Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo po to wyszedłem». I chodził po całej Galilei, nauczając w ich synagogach i wyrzucając złe duchy.

Możemy czytać Ewangelię pod kątem szukania w niej bezpośredniego przeżywania przez Jezusa relacji z Ojcem. Jeżeli dobrze się postaramy, możemy nawet nakreślić typowy „plan dnia” Jezusa. Najbardziej podstawowym elementem tego planu dnia jest modlitwa. Jezus kochał modlitwę. Samotną, w ciszy, przed Ojcem. Każda Ewangelia jest pełna takich momentów, które dobry obserwator wychwyci – wycofania się na miejsce intymnego spotkania z Ojcem, na pustyni, szczycie góry, brzegu jeziora… Przez wszystkie Ewangelie, jak refren pomiędzy zwrotkami psalmu, przebija się pomiędzy codzienną aktywnością Jezusa z ludźmi to wycofanie do Ojca. Nie zawsze odbywa się ono o stałych porach – Jezus potrafi być elastyczny, czasami modli się wieczorem, czasami (jak w dzisiejszej Ewangelii) przed świtem. Ale walczy o to każdego dnia, nie opuszcza tego stałego spotkania nigdy! Nie wychodzi do ludzi, jeżeli wcześniej nie porozmawia z Ojcem.

Syn Boży potrzebował ciszy i samotności przed Bogiem. I nas tej samotności uczy. Wie, że tylko stały, regularny, codzienny kontakt z Bogiem, w ufności i miłości, będzie mógł – za Jego łaską – przyczynić się do naszego upodobnienia do Niego. To jedna z Jego podstawowych lekcji o modlitwie, którą nam pozostawił w Piśmie Świętym – nie za pomocą słów, ale własnego przykładu.

Hubert Trepa