Jezus powiedział do swoich uczniów: «Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej! Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości. To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna. To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili i by owoc wasz trwał, aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go prosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali».
(J 15, 9-17)
W dzisiejszym Słowie mamy okazję usłyszeć, jak Jezus mówi swoim uczniom o wytrwałości w miłości. To najważniejsze przykazanie jakie przekazuje uczniom Chrystus. Wskazuje On także, że nie ma niczego większego, gdy ktoś swoje życia oddaje w imię miłości. To rodzi niezwykłe owoce. Dlatego też tak bardzo Nauczyciel kładzie nacisk na wzajemną miłość.
Patrząc na to, co dzieje się wokół nas, widząc tych wszystkich przygnębionych ludzi, smutnych, a właściwie teraz to nawet ich ciężko zobaczyć, ponieważ są pozamykani w domach, sami, może w rodzinie, ale na ogół osamotnieni. Większość z tych osób traci poczucie sensu, nie widzi go praktycznie w ogóle. Coraz to bardziej człowiek się izoluje, izoluje, i izoluje. Ten proces doprowadza do sytuacji, gdzie już nie jest się w stanie cieszyć z drobnych rzeczy, jak promienie słońca, ładna pogoda, dobra muzyka, smaczne śniadanie. To powoduje powolną apatię, pewne zabicie ducha radości. Człowiek widzi tylko siebie, swoją beznadzieję, samotność, niekiedy ból i przygnębienie. Jak temu zaradzić?
Bóg daje nam w dzisiejszej Ewangelii pewną podpowiedź, propozycję niezwykle aktualną, szczególnie w panujących czasach. Sugestia jest bardzo prosta, wręcz banalna, ale w swej banalności niezwykle trudna – kochać! Tylko co to właściwie znaczy? To znaczy zachowywać przykazania Ojca, czyli życzyć swojemu tacie dobrego dnia, jeżeli udaje się do pracy, to pozmywać naczynia po sobie, to zrobić posiłek dla domowników, skoro i tak przebywa się w domu, to posprzątać swój pokój, to powiedzieć dziękuję mamie za dobry obiad. Osamotnienie wyssało z człowieka życie, wyssało tę miłość, która pojawia się zawsze przy drugim człowieku, a spotykając ciągle te same osoby, albo mając świadomość, że mogą zarazić nas wirusem, powoduje, że człowiek natychmiast się odsuwa od drugiego. Jak kochać, kiedy człowiek niesie zagrożenie? Zwyczajnie, jak Jezus, nie trzeba czynić cudów jak On, ale podstawowym krokiem jest pozbyć się ignorancji, umiłować Boga, drugiego człowieka i siebie.
Na zakończenie chciałbym zostawić krótkie pytanie do osobistego przemyślenia: co to znaczy, że kogoś kocham?
Kamil Szczurek