Jezus powiedział do swoich uczniów: «Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę bowiem, powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni. Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim».
(Mt 5, 17-19)
Dzisiaj Jezus w Ewangelii podejmuje temat niewygodny. Jeżeli ktoś lubi, kiedy nakładane są na niego przepisy, jeszcze takie z którymi się nie do końca zgadza, proszę niech się zgłosi do mnie, chętnie taką osobę poznam. I tak moglibyśmy ten fragment analizować, czyli zastanawiać się nad sensownością reguł, gdyby wyrwać go z pewnego ciągu i kontekstu. Jesteśmy zaraz po tym, jak Jezus mówi do nas „Wy jesteście solą ziemi (…) światłem świata (…) (Mk 5,13). (…) Niech wasze światło jaśnieje przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie” (Mk 5,15).” Skąd będziemy wiedzieć, że zrobiliśmy coś dobrego, albo złego jeżeli nie będziemy mieli pewnego punktu odniesienia. Któż z nas wymyślił sobie system, który jest powszechnie akceptowany? Przeważnie układamy sobie wartości według pewnych przyjętych norm. Kiedy pomagam starszej osobie zrobić zakupy, gdyż przez pandemię obawia się wyjść z domu, to przyjmujemy powszechnie, że to jest pewne dobro.
My chrześcijanie mamy teoretycznie bardzo prosto – wierzymy Bogu i temu, co do nas powiedział. Jasno nam sprecyzował, co należy czynić, a co nie. Mamy nie tylko prawo i przykazania, mamy też dodatkowe wskazówki, jak chociażby „kazanie na górze”. Jezus dzisiaj mówi, aby przypadkiem nie odcinać się i nie unieważniać proponowanych nam zasad, ale spróbować znaleźć w tym wartość i korzyść. Jeżeli będziemy spełniać same dobre uczynki bez wypełnienia przykazań, albo będziemy tylko wypełniać przykazania, a zapominać o tym, aby iść w kierunku dobra w konkretnych czynach, to nie będziemy stać równo na dwóch nogach (prawo i uczynki). Staniemy się kalekami, ponieważ sami coś sobie amputujemy. Wiara, na którą też w jakimś stopniu składają się pewne przepisy, musi być poparta uczynkami i na odwrót. W momencie, gdy tak nie jest zasadniczo możemy stwierdzić, że jesteśmy martwi (por. Jk 2,26). A przecież powołani jesteśmy do życia, co więcej do życia wiecznego.
Zastanów się dzisiaj, co dobrego niosą mi prawa i przepisy? Jak traktuję przykazania, ale także świeckie prawa, zasady, wytyczne i regulaminy? Co dobrego za nimi się kryje i czy potrafię to już odkryć?
Michał Krasowski