Gdy anioł przemówił do niewiast, one pośpiesznie oddaliły się od grobu, z bojaźnią i wielką radością, i biegły oznajmić to Jego uczniom. A oto Jezus stanął przed nimi i rzekł: Witajcie. One podeszły do Niego, objęły Go za nogi i oddały Mu pokłon. A Jezus rzekł do nich: Nie bójcie się. Idźcie i oznajmijcie moim braciom: niech idą do Galilei, tam Mnie zobaczą. Gdy one były w drodze, niektórzy ze straży przyszli do miasta i powiadomili arcykapłanów o wszystkim, co zaszło. Ci zebrali się ze starszymi, a po naradzie dali żołnierzom sporo pieniędzy i rzekli: Rozpowiadajcie tak: Jego uczniowie przyszli w nocy i wykradli Go, gdyśmy spali. A gdyby to doszło do uszu namiestnika, my z nim pomówimy i wybawimy was z kłopotu. Ci więc wzięli pieniądze i uczynili, jak ich pouczono. I tak rozniosła się ta pogłoska między Żydami i trwa aż do dnia dzisiejszego.
(Mt 28,8-15)
Radość z faktu, że Chrystus rzeczywiście zmartwychwstał nie może być jedynie chwilowa. Owszem, niektórzy z nas już jutro na nowo powrócą do swoich obowiązków, jednak to nie codzienność ma wpłynąć na nasze życie prawdą o zmartwychwstaniu Pana, ale Jego powstanie z martwych ma kształtować nasze życie codzienne. Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, które jest centralnym punktem historii świata, w pierwszej kolejności musi stać się najważniejszą prawdą naszego osobistego życia. Benedykt XVI powie, że bez zmartwychwstania „Chrystus nadal pozostanie religijną osobistością, która będzie wielka nawet w swej porażce i może nas zmuszać do refleksji. Będzie miał jednak wymiar wyłącznie ludzki, a miarą Jego autorytetu będzie przekonująca siła Jego orędzia (…) Coś rzeczywiście nowego, coś, co zmienia świat i sytuację człowieka, stało się wtedy tylko, jeśli Jezus rzeczywiście zmartwychwstał. Wtedy dopiero staje się On kryterium, któremu możemy zaufać. Wtedy bowiem Bóg naprawdę się objawił”.
Ewangelista Mateusz zaznacza, że kobiety, które dopiero co spotkały anioła, odeszły od pustego grobu „z bojaźnią i wielką radością”. Uczucie bojaźni, o którym wspomina ewangelista, nie powinno nikogo dziwić, wszak zmartwychwstanie nie jest doświadczeniem powszednim. W relacjach o zmartwychwstaniu, z początku zawsze pojawia się lęk u tych, którzy spotkali się z tą rzeczywistością. Kobiety jednak nie zatrzymują się na lęku, odchodzą one od grobu także „z wielką radością”. Co ciekawe, poprzednim razem w Ewangelii to samo greckie wyrażenie zostaje użyte przy odejściu Mędrców od Dzieciątka. Doświadczenie boskiej rzeczywistości, prawdy, że Jezus jest rzeczywiście Bogiem, który nie tylko przyszedł na świat, ale postanowił nas odkupić przez swoją śmierć na krzyżu, co więcej: POWSTAŁ Z MARTWYCH napawa człowieka lękiem wobec tak wielkich tajemnic, ale zarazem wzbudza wielką radość.
Chrześcijanin, który chce żyć prawdą o zmartwychwstaniu na co dzień, nie może tej radości zatrzymać tylko dla siebie. Musi iść do swoich środowisk, w których żyje, pracuje, uczy się i w ten sposób, podobnie jak kobiety z dzisiejszej Ewangelii, świadczyć o tym, że Jezus prawdziwie zmartwychwstał. Chrześcijanin to człowiek, który zaraża radością ze zmartwychwstania.
Dominik Opyrchał