Jezus powiedział do swoich uczniów: «Gdy przyjdzie Paraklet, którego Ja wam poślę od Ojca, Duch Prawdy, który od Ojca pochodzi, On zaświadczy o Mnie. Ale wy też świadczycie, bo jesteście ze Mną od początku. To wam powiedziałem, abyście się nie załamali w wierze. Wyłączą was z synagogi. Ale nadto nadchodzi godzina, w której każdy, kto was zabije, będzie sądził, że oddaje cześć Bogu. Będą tak czynić, bo nie poznali ani Ojca, ani Mnie. Ale powiedziałem wam o tych rzeczach, abyście, gdy nadejdzie ich godzina, pamiętali, że Ja wam o nich powiedziałem».

(J 15, 26 – 16, 4a)

            „To wam powiedziałem, abyście się nie załamali w wierze”. Załamanie i kryzys są nieodłącznym elementem ludzkiego życia. Trudności doświadczamy wszędzie i właściwie na każdym kroku – zarówno w rodzinie, jak i w szkole, w pracy, w relacjach z osobami najbliższymi naszym sercom. Chwile radości i pokoju przeplatają się z chwilami cierpień i zwątpień. Zwątpić można we wszystko; wątpliwości są potrzebne, ponieważ pomagają układać nam swój świat i odnajdywać sens pośród różnorodnych doświadczeń. Gdy jednak wątpliwość dosięga samej wiary, jednocześnie podkopując najgłębszą nadzieję człowieka – nadzieję bycia zbawionym, traci on grunt pod nogami, zraniony w najgłębsze sanktuarium swojego serca.

            Wiara rodzi się z tego, co się słyszy. Przykazanie miłości rozpoczyna się od słów „słuchaj, Izraelu”, co bardzo mocno podkreśla tę prawdę. Widać to również mocno w słowach, które Chrystus wypowiada dziś do każdego z nas. „To wam powiedziałem, abyście się nie załamali w wierze”. Z Jego słów, które do nas kieruje, rodzi się wiara. Dzięki tym słowom zostaje ona także umocniona, aby nie zachwiała się w chwili próby. Jezus sam umacnia wiarę swoich uczniów, broniąc ich przed załamaniem w wierze. Dlaczego więc niejednokrotnie wielu z nas musi zmierzyć się z kryzysem swojej wiary?

            Często możemy przekonać się o tym, że słuchanie nie jest równoznaczne z usłyszeniem. Nieraz zawodzimy się na innych, kiedy chcemy przekazać im prawdę, a oni pozostają na nią zamknięci. Pragniemy, aby nas usłyszeli, jednak oni tylko słuchają – słowa nie docierają do ich serc, nie wywołują żadnej zmiany. Wiara rodzi się w nas wtedy, gdy usłyszymy głos Boga i umacnia się, gdy nieustannie Go słyszymy. Aby coś usłyszeć, trzeba otworzyć serce i przyjąć jako własne usłyszane słowo. O ile mniej zła byłoby wokół nas, gdyby każdy potrafił nie tylko o prawdzie posłuchać, ale prawdę usłyszeć.

            Czy potrafię otwierać swoje serce, aby przyjąć słowo wiary? Czy potrafię otworzyć swoje serce na prawdę? Czy potrafię usłyszeć?

Kacper Biłyk