Jezus przywołał do siebie Dwunastu i zaczął rozsyłać ich po dwóch. Dał im też władzę nad duchami nieczystymi i przykazał im, żeby nic z sobą nie brali na drogę prócz laski: ani chleba, ani torby, ani pieniędzy w trzosie. «Ale idźcie obuci w sandały i nie wdziewajcie dwóch sukien».
I mówił do nich: «Gdy do jakiegoś domu wejdziecie, zostańcie tam, aż stamtąd wyjdziecie. Jeśli w jakimś miejscu was nie przyjmą i nie będą was słuchać, wychodząc stamtąd, strząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo dla nich».
Oni więc wyszli i wzywali do nawracania się. Wyrzucali też wiele złych duchów, a wielu chorych namaszczali olejem i uzdrawiali.
(Mk 6, 7-13)
Dzisiejszy fragment obraca się wokół słowa “nic”: Nic nie bierz ze sobą w drogę, nic nie wiesz o tym dokąd masz iść i gdzie się zatrzymać, nic nie powiedziano Ci na jak długo tam zostaniesz. “Nic” nigdy nie brzmi dobrze. Na pogrzebach przecież słyszymy: „Prochem jesteś i w proch się obrócisz”. Człowiek jako nicość – niech to stanie się punktem wyjścia naszego dzisiejszego spotkania ze Słowem.
Wspomnijmy tutaj Św. Edytę Stein, Teresę od Krzyża, gdyż ona rozważając ową kruchość, wątłość, nicość ludzkiego bycia, zwracała uwagę, że człowiek istnieje, bo jest z chwili na chwilę tym istnieniem obdarowywany. Przebywa ciągle, w każdym momencie, z pełnią istnienia – Bogiem. Natura ludzka jednak boleśnie przypomina nam o tym, że jesteśmy jak liść na drzewie, który ugina się we wszystkie strony, który jest, ale zaraz, przy mocniejszym podmuchu wiatru, może go nie być.
Dzisiaj Jezus chce zostać Twoim coachem: „Człowieku, potraktuj swoje „nic” jako coś dobrego”. To „nic” to brak granic. Nic nie ogranicza Cię w Twojej wędrówce! Usłysz to! To On, który jest pełnią istnienia, potrafi wypełnić Twoje „nic” i uczynić swoim Boskim „wszystko”, w jedyny i niepowtarzalny sposób, a zrobi to tylko z Tobą. Pomimo tego jak niedoskonały jesteś, ile błędów już popełniłeś i ile ograniczeń wydaje Ci się, że posiadasz. Bo czy skrępowany jesteś swoimi problemami życiowymi, błędami z przeszłości, chorobą, zdradą rodziny, współmałżonka, przyjaciela, bliskiej Ci osoby, strachem przed dniem jutrzejszym, Bóg mówi: „Zostaw to! To jest nic! Pozwól się posłać pomimo tego, ja dam Ci potrzebną moc!”. „Tyle rzeczy w nas pompuje zwątpienie tak głośno, a krew pompuje tlen tak cicho, że ciężko nam uwierzyć w to, że największy skarb dostajemy za friko” rapuje w swojej piosence jeden z polskich artystów. Misja od Boga jest najważniejszą motywacją do działania. Jest jak tlen w krwioobiegu bo bez niego nie ma życia. Nie potrzeba nam nic więcej, to On daje nam Swoją misję codziennie i ją mamy podejmować. Wyjdź zatem do drugiego człowieka. Pamiętaj także, że do Ciebie Bóg wysyła ludzi. Umiej ich zatem przyjąć. Razem możemy zdziałać Boże rzeczy. W refrenie wspomnianej piosenki słyszymy: „Ja jestem siewcą! Dobrzy ludzie ze mną, dobre ziarno idą siać. Rzucamy je w ciemność, mając pewność, że komuś może światło dać” Dokąd posyła Cię dzisiaj Bóg? Do kogo czujesz wezwanie? Jakim światłem się staniesz?
Michał Krasowski