„Żaden rozum nie zdoła pojąć, jak mocno płonie ogień miłości w sercu Chrystusa (…) Gdyby Mu nakazano ponieść śmierć nie jeden raz, ale tysiące razy, i na to starczyłoby Mu miłości. I gdyby to, co musiał wycierpieć za wszystkich ludzi, konieczne było dla zbawienia jednego człowieka, uczyniłby to samo dla każdego, co uczynił dla wszystkich. Chociaż wisiał na krzyżu trzy godziny, to jeśli byłoby konieczne, wystarczyłoby Mu miłości na pozostanie tam aż do dnia sądu” (Alfons Maria de Liguori).

Wielu z nas doświadczyło miłości. Zostaliśmy nią obdarowani przez rodziców, rodzeństwo, ukochaną osobę, przez przyjaciół. Może jednak być ktoś, dla kogo to słowo wydaje się obce. Niezależnie od tego, przez jakie peryferie życia każdy z nas przeszedł jest jednak Osoba, która będzie nas kochała zawsze. Tą Osobą jest Bóg.

Jestem kochany!

Często spotykamy się z określeniem „miłość Boża”. Wiele razy słyszeliśmy stwierdzenie: „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3,16). Wydaje się nam, że rozumiemy te słowa, dlatego najczęściej nie zagłębiamy się w ich sens. O tym temacie można usłyszeć niemal na każdym kroku, dlatego przechodzimy obok niego z coraz większą obojętnością. Właśnie dlatego warto choć na chwilę zatrzymać się nad Bożą miłością, by na nowo zobaczyć jej bogactwo.

Miłość to coś, co definiuje Boga. On tak bardzo nas umiłował, że zechciał oddać swoje własne życie, aby uratować nas z naszego grzechu. Krzyż, który stanowi najlepszy dowód Bożej miłości, przyciąga wszystkich ludzi do Chrystusa. „A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie” (J 12,32). Nie trzeba być od razu świętym, aby zobaczyć Bożą miłość. W krzyżu sens mogą dostrzec wszyscy, także żyjący z dala od Boga. Miłość Boża nie wybiera tylko ludzi świętych, ale czyni ludzi świętymi. Jest jak ziarno, rzucane do wszystkich serc. W tym, kto je przyjmie, wyda ono piękny owoc.

Pośrednik miłości

Boże ziarno, wpadające w ludzkie serce, przypomina ewangeliczne ziarno gorczycy (Mk 4,30-32). Z początku niepozorne, trudne do dostrzeżenia, z czasem czyni człowieka znakiem miłości Bożej. Jak w gałęziach gorczycy ptaki mogą uwić gniazda, a zwierzęta schronić się w jej cieniu, tak my dzięki miłości przyjętej od Boga stajemy się schronieniem, w którym inni mogą odnaleźć wytchnienie.  

Ludzie podświadomie potrafią wyczuć, że do kogoś mogą podejść, porozmawiać z nim i uzyskać od niego pomoc. Kiedy miłość Boża wydaje w życiu prawdziwe owoce, wielu zaczyna przychodzić do nas, aby z tych owoców czerpać siłę. Jeśli wówczas odpowiadamy przychodzącym ofiarowaną nam przez Boga miłością, stajemy się Jego pośrednikami i świadkami. „Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali” (J 13,35). O świadectwie miłości pisze też święty Jan w swoim liście: „Umiłowani, miłujmy się wzajemnie, ponieważ miłość jest z Boga, a każdy, kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga” (1J 4,7).

Odwzajemniona miłość

Jeśli otworzymy się na Boże dary i przekażemy je innym, pozostaje nam odwzajemnić się samemu Dawcy. Lecz co można dać Temu, do którego wszystko należy? Bóg nie stawia przed nami wygórowanych żądań. Pragnie jedynie, abyśmy również Jego obdarzyli miłością. To zaś dzieje się już wtedy, gdy miłujemy bliźnich i dajemy im miłość Bożą. Ten, kto prawdziwie przyjmuje miłość i obdarza nią swoich braci, tym samym wyraża swoją miłość do Stwórcy.

W tym wszystkim może jednak pojawić się w nas pokusa, aby otrzymaną miłość zachować tylko dla siebie. Naturalnym odruchem każdego człowieka jest ochrona tego, co dla niego najcenniejsze. Miłość jest jednak skarbem, który pomnaża się jedynie wtedy, gdy człowiek się nim dzieli. Przypomnijmy sobie przypowieść o minach lub o talentach. Ci, którzy swoje bogactwo puścili w obieg, zyskali bardzo wiele, a ci, którzy z lęku pochowali swe skarby, stracili wszystko. „Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma” (Mt 25, 29). Miłość jest jak majątek, który musimy „puścić w obieg”. Wówczas powróci do nas z nawiązką. „Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie” (Łk 6, 38).

Siejmy miłość tam, gdzie panuje nienawiść, a po tym poznają, że jesteśmy uczniami Chrystusa.

kleryk Piotr Grabowski