W poszukiwaniu szczęścia nie trzeba sięgać daleko – wystarczy wejść głębiej. Być może nieraz zastanawiasz się nad sensem życia… Gdzie go szukać? Co nim właściwie jest? Ciekawi Cię to, dlaczego Bóg darował nam życie, które jest jednocześnie darem, ale także zadaniem do spełnienia? Na czym polega tajemnica szczęścia?
Dzisiejsza rzeczywistość przez różnego typu procesy społeczno-kulturowe gwałtownie przyspieszyła i wciąż przyspiesza. W zawrotnym tempie życia gubimy nieraz to, co najważniejsze – jego sens. A brak poczucia sensu rani nas samych i wzbudza wrogość do innych. Recepta na tę ranę współczesnych czasów jest jedna – nazywa się miłość. Wspaniale ujął to święty Kościoła prawosławnego, Jan z Kronsztadu: „Życiem serca jest miłość, jego śmiercią – złość i wrogość wobec brata. Pan po to nas zachowuje na ziemi, by miłość do Boga i bliźniego całkowicie przeniknęła nasze serca”.
Życiem serca jest miłość, jego śmiercią – złość i wrogość wobec brata.
Święty Jan dostrzega dwa rodzaje życia – jednym z nich jest życie biologiczne, drugim życie serca. Człowiek może pozostawać żywym, jednocześnie uśmiercając swoje serce, gdy zabraknie miłości. Miłość, będąca życiem serca – to właśnie ona stanowi jedyny sens mojego istnienia. Sens ten nie znajduje się więc gdzieś poza mną, nie jest czymś zewnętrznym, lecz kryje się na samym mojej dnie duszy. Odnalezienie tego sensu sprawia, że serce staje się naprawdę żywe.
Co z tego wynika? Sens życia, którym jest miłość, jest osiągalny i dostępny dla każdego. Ożywianie swego serca jest prawdziwie w moim zasięgu. Jedyną rzeczywistością, która może mi utrudnić odnalezienie sensu, jestem ja sam. Złość i wrogość w dużej mierze wynikają z mojego wewnętrznego nastawienia do życia. Gniew sam w sobie jest naturalną reakcją na doświadczenia, które mnie spotykają. Wrogie nastawienie jest już jednak moją decyzją, w którą wpędza mnie nieumiejętność odnalezienia prawdziwego sensu. Szukam go poza sobą, w tym, co mnie otacza. Tego zaś, czego szukam tak naprawdę nie znajdę na zewnątrz, lecz jedynie w głębi samego siebie.
Pan po to nas zachowuje na ziemi…
Wschodni święty przedstawia życie jako drogę w czasie, podczas której człowiek wybiera między życiem a śmiercią, sensem a bezsensem, miłością a pustką. Być może dlatego tak trudno jest odnaleźć w życiu sens, bo nie wierzy się w to, że istnieje miłość trwająca wiecznie? Bóg nie pozostawił mnie samego. On jest cierpliwy i daje mi czas, aby wiara w istnienie nieustającej miłości się we mnie narodziła. Moje życie wciąż trwa, jest szansą, a nie przekleństwem czy przykrym ciężarem, jaki bez mojej zgody ktoś postanowił włożyć na moje barki. Jestem powołany do odkrycia miłości, tej, która od samego początku jest we mnie, miłości nie ludzkiej, ale miłości wiecznej, miłości samego Boga. Wciąż na nowo, dzień po dniu, godzina po godzinie odczytuję wezwanie, które może mnie przemienić, nadać mojemu życia odpowiedni kierunek – wezwanie do poznania Boga miłującego miłością odwieczną, którego odnaleźć mogę w świątyni mojego serca.
…by miłość do Boga i bliźniego całkowicie przeniknęła nasze serca.
Wielu ludzi odkrywa w głębi samych siebie tę miłość. Często jednak uważają za jej źródło samych siebie. Wówczas jednak miłość przestaje być prawdziwą miłością – człowiek sam z siebie, własnymi siłami, nie potrafi miłować do końca, miłować bezinteresownie. Ludzka miłość nie jest do tego zdolna. Dopiero odkrycie, że źródłem tej miłości nie jestem ja sam, ale że została mi ona dana, prowadzi do odnalezienia sensu życia. Miłość ta ma swoje źródło w Bogu. Osiągnę ją zatem dopiero we wspólnocie z Nim.
Jest to jedno z najpiękniejszych przesłań, jakie mogę usłyszeć w swoim życiu, ponieważ wynika z niego, że nigdy nie będę sam. Gdybym uwierzył, że miłość pochodzi wyłącznie ode mnie, nie mógłbym dostrzec obecności Boga jako Dawcy miłości. Kiedy zaś wierzę, że miłość pochodzi od Niego, wówczas – odnajdując miłość w głębi swego serca – odnajduję również Jego.
Jedynie Bóg może kochać miłością doskonałą człowieka. Ja nigdy sam z siebie nie będę kochał jak On, jednak mogę mieć udział w Jego miłości. Moje „parę minut” w historii całego świata jest mi dane właśnie po to, abym w głębi swego serca odkrył miłość, która nie pochodzi ode mnie, ale w której mogę mieć swój udział.
Po co jestem na tym świecie? Aby nauczyć się kochać – taką miłością, która wszystko przetrzyma. To właśnie jest prawdziwym sensem. Aby go znaleźć, mam całe życie.
kleryk Szymon Trzepaczka