Syn niesprawiedliwie skazany na śmierć, a potem ukrzyżowany – sytuacja, której zupełnie nie da się zrozumieć, nie da się z niczym porównać. Jest tak absurdalna, tak potworna, że wymyka się naszemu poznaniu, próbujemy ją chyba przeważnie jakoś ugładzić i oswoić.
Nigdy nie zrozumiemy do końca, co czuła Maryja, patrząc na swojego Syna – wyszydzanego, zmasakrowanego i przybitego do dwóch kawałków drewna. Co czułaby nasza mama, gdyby nas spotkał podobny los? Odpowiadając na to pytanie, wyobrażając sobie to choć przez chwilę, niemal każdy odczuwa zrozumiały lęk i niepokój. Nie da się nawet dłużej o tym myśleć…
A jednak w samym sercu tego niewyobrażalnego mroku, w najczarniejszej godzinie świata –rozbłyska światło. Matka krzyżowanego Syna nie skupia się na swoim cierpieniu. Nie zatrzymuje się na nim. Patrząc na umęczonego Jezusa, potrafi nadal kochać. Syn dobrze o tym wie, dlatego oddaje Ją swojemu uczniowi. W takiej chwili prosi, aby była jego Matką.
Matka i Syn – oboje zmiażdżeni przez cierpienie, jakiego nie widział świat – zwyciężają tym jednym gestem. Syn może Jej zaufać, może Jej powierzyć wszystko, bo Jej Serce jest tak pojemne, tak kochające, że potrafi dać siebie innym, nawet pod krzyżem.
To jest jedna z najpiękniejszych nauk płynących z Krzyża. Jest możliwa miłość, której nie zwycięży żadne cierpienie. Miłość, która nawet w obliczu największej tragedii będzie szukała drogi do tego, żeby siebie ofiarować innym.
Bycie dla innych, kiedy się samemu cierpi. Bardzo trudna lekcja dla nas, taka na całe życie, bez pomocy dobrego Boga zupełnie nie do wykonania. Trenowanie serca, poszerzanie go przez drobne sytuacje w codzienności – pomoc mamie, kiedy boli nas głowa, pocieszenie strapionego kolegi, kiedy w nas samych wszystko się gotuje i krzyczy… Mało? Dla Boga nic, co jest wykonane z miłością, nie jest małe. On przez te drobne uczynki uczy nas przecież życia dla innych – proegzystencji. A więc takiego życia, które swój szczyt osiągnęło właśnie pod krzyżem. Nie ma piękniejszej drogi…
„Tyle o sobie wiemy, ile nas sprawdzono” – pisała poetka. Warto zadać sobie pytanie, jak się zachowujemy w sytuacji własnego, choćby lekkiego, cierpienia. Na ile potrafimy wtedy kochać innych i być dla nich?
Obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: Niewiasto, oto syn Twój. Następnie rzekł do ucznia: Oto Matka twoja. I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie.
(J 19,25-27)
kl. Hubert Trepa