„Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję”. Jaki pokój dajesz nam, Panie? Pokój wysłużony cierpieniem. Pokój, który jest owocem Męki, Śmierci i Zmartwychwstania. Pokój wiary, w której do królestwa Bożego wkracza się przez wiele ucisków (por. Dz 14, 22b). Przyszedłeś rzucić na ziemię ogień i gorąco pragniesz, by już zapłonął (Łk 12, 49). Przyszedłeś, aby przynieść miecz; przyszedłeś, by poróżnić syna z ojcem, córkę z matką, a synową z teściową (Mt 10, 35). Czym więc jest Twój pokój, Panie? Jaki pokój nam dajesz?
Chrystus wzywa nas dzisiaj, byśmy się nie lękali, aby nasze serca nie były zatrwożone, mimo nadejścia władcy tego świata, który krąży wokół nas i szuka, kogo by pożreć (por. 1 P 5,8). Ale Chrystus odchodzi do Ojca – sam to zapowiada – jak więc mamy się nie lękać? Wiemy, że znów przyjdzie, by sądzić żywych i umarłych, teraz jednak zamierza opuścić swoich uczniów. Czy jednak na pewno zamierza ich opuścić? Przecież wzywa do radości z tego, że odchodzi do Ojca. Wzywa do radości, ponieważ po swym Wniebowstąpieniu jest bardziej obecny wśród nas, niż za ziemskiego życia. Otrzymuje pełny udział w chwale Ojca, wszystko złożone jest pod Jego stopy, a On pozostaje wśród nas – już nie tylko tam, gdzie możemy go fizycznie zobaczyć, jak uczniowie, ale wszędzie, gdzie dwóch gromadzi się w Jego imię; wszędzie, gdzie łamany jest Chleb; wszędzie, gdzie głosi się Dobrą Nowinę o zbawieniu. Wzywa do radości, ponieważ po wypełnieniu przez Niego dzieła Odkupienia i zajęciu miejsca po prawej stronie Boga, słowa: „A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28, 20b) stają się rzeczywistością. Nasz Pan jest z nami i nigdy nas nie opuszcza.
Czym więc jest pokój, który daje Chrystus? On sam jest naszym pokojem. Pokojem Chrystusowym nie jest łatwe przeżywanie codzienności; nie jest nim pozorna radość z zażywania rozkoszy ziemskich; nie jest nim brak bólu i cierpienia. Pokojem jest wiara w to, że On jest przy nas. Jeżeli wiara ta jest szczera i żywa, wzbudza w nas ufność, że wszystko, czego doświadczamy, ma swój sens i kieruje nas ku Bogu; że oddanie się woli Bożej i zgoda na trudne przeżycia prowadzi nas do prawdziwego szczęścia. Tylko wierząc w to, że Chrystus nieustannie jest przy nas i nie pozwoli, by choć jeden włos spadł nam z głowy, możemy przeżywać naszą codzienność z nadzieją.
Święty Paweł Apostoł pisze w drugim liście do Koryntian: „Zewsząd cierpienia znosimy, lecz nie poddajemy się zwątpieniu; żyjemy w niedostatku, lecz nie rozpaczamy; znosimy prześladowania, lecz nie czujemy się osamotnieni, obalają nas na ziemię, lecz nie giniemy” (2 Kor 4, 7nn). Jesteśmy podlegli cierpieniu i trudom codzienności. Co mamy uczynić, by chrześcijaństwo naszej codzienności nie zamieniło się w cierpiętnictwo? Jak naśladować świętego Pawła, by nigdy nie stracić nadziei i prawdziwej wewnętrznej radości, pomimo bólu i utrapień? Kiedy jarzmo Chrystusa staje się dla nas słodkie, a brzemię lekkie; kiedy pokój Chrystusowy prawdziwie mieszka w naszym sercu? Odpowiedź na wszystkie pytania jest jedna – jest nią On sam. Jest nią fakt, że On jest przy nas, aż do skończenia świata.
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się nie lęka. Słyszeliście, że wam powiedziałem: Odchodzę i przyjdę znów do was. Gdybyście Mnie miłowali, rozradowalibyście się, że idę do Ojca, bo Ojciec większy jest ode Mnie. A teraz powiedziałem wam o tym, zanim to nastąpi, abyście uwierzyli, gdy się to stanie. Już nie będę z wami wiele mówił, nadchodzi bowiem władca tego świata. Nie ma on jednak nic swego we Mnie. Ale niech świat się dowie, że Ja miłuję Ojca i że tak czynię, jak Mi Ojciec nakazał”.
(J 14, 27-31a)
kl. Kacper Biłyk