„Panie! Ratuj giniemy!” Jakże ciśnie się nam na usta ten okrzyk właśnie teraz, gdy
w niektórych rejonach Polski obfity deszcz spowodował powodzie i podtopienia. W różnych miejscach świata ludzie wpatrują się w niebo i wypowiadają właśnie słowa: „Panie! Ratuj, giniemy!” Zapominają oni w tym momencie o bardzo istotnym fakcie, że w łodzi jest Jezus.
Nasuwa się tutaj skojarzenie z szyderstwem Eliasza, który kpi z pogańskich kapłanów Baala: „Wołajcie głośniej, bo to bóg! Więc może zamyślony albo jest zajęty, albo udaje się w drogę. Może on śpi, więc niech się obudzi!” (1 Krl 18,27). Jakże ostre są te słowa dla nas. Jakże osądzają naszą nikłą wiarę i brak zaufania do Bożej Opatrzności. Właśnie w tym momencie Jezus pyta nas: „Czemu bojaźliwi jesteście, małej wiary?”. Gdybyśmy mieli wiarę, choć tak małą jak przysłowiowe ziarnko gorczycy w to, że Jezus Chrystus jest Synem Bożym
i zatroszczy się o swoje dzieci, to przecież będąc z Nim w jednej łodzi, zupełnie nie mielibyśmy się czego obawiać! „U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone.” (Łk 12,7).
Łódź jest symbolem Kościoła. Arka ocaliła Noego, jego rodzinę i liczne zwierzęta, a przecież nie stałoby się to wszystko, gdyby Noe nie uwierzył Bogu i nie zabrał się do budowania tej monumentalnej konstrukcji. Oczy naszej wyobraźni możemy skierować na jego pobratymców, którzy pukają się w czoło, widząc to olbrzymie przedsięwzięcie. A jednak Noe nie zwątpił, chciałoby się rzec: „wytrwał w wierze do końca”, i przez to ocalił siebie, rodzinę oraz liczne zwierzęta. Patrząc na ostatnie wydarzenia, które dotykają Kościół, znów chcemy wołać: „Panie! Ratuj, giniemy!”. Widzimy fale wdzierające się na pokład Arki, na której jako katolicy płyniemy. Przecież nie chcemy zostać zatopieni przez zło! Być może po ludzku nawet opłaca się odejść. Może nawet czujemy, że powinniśmy to zrobić, że tak trzeba. Ale pokazuje to jedynie nasz brak wiary. Wiary, że Jezus jest z nami w łodzi-Kościele, że nie pozwoli, aby bramy piekielne go przemogły. „Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony” (Mt 24,13).
Na koniec dzisiejszego rozważania spójrzmy jeszcze raz w niebo, ale tym razem zawołajmy jak Apostołowie: „Przymnóż nam wiary!” (Łk 17,5).
Gdy Jezus wszedł do łodzi, poszli za Nim Jego uczniowie. Nagle zerwała się gwałtowna burza na jeziorze, tak że fale zalewały łódź; On zaś spał. Wtedy przystąpili do Niego i obudzili Go, mówiąc: „Panie, ratuj, giniemy!” A On im rzekł: „Czemu bojaźliwi jesteście, małej wiary?” Potem wstał, rozkazał wichrom i jezioru, i nastała głęboka cisza. A ludzie pytali zdumieni: „Kimże On jest, że nawet wichry i jezioro są Mu posłuszne?”
(Mt 8,23-27)
kl. Grzegorz Liput