Nauczał raz w szabat w jednej z synagog. A była tam kobieta, która od osiemnastu lat miała ducha niemocy: była pochylona i w żaden sposób nie mogła się wyprostować. Gdy Jezus ją zobaczył, przywołał ją i rzekł do niej: «Niewiasto, jesteś wolna od swej niemocy». Położył na nią ręce, a natychmiast wyprostowała się i chwaliła Boga. Lecz przełożony synagogi, oburzony tym, że Jezus uzdrowił w szabat, rzekł do ludu: «Jest sześć dni, w które należy pracować. W te więc przychodźcie i leczcie się, a nie w dzień szabatu!» Pan mu odpowiedział: «Obłudnicy, czyż każdy z was nie odwiązuje w szabat wołu lub osła od żłobu i nie prowadzi, by go napoić? A owej córki Abrahama, którą szatan osiemnaście lat trzymał na uwięzi, czy nie należało uwolnić od tych więzów w dzień szabatu?» Na te słowa wstyd ogarnął wszystkich Jego przeciwników, a lud cały cieszył się ze wszystkich wspaniałych czynów, dokonywanych przez Niego.

Co jest moją niemocą? Co sprawia, że nie mogę zwrócić swoich oczu ku niebu lub co sprawia, że tak rzadko tam patrzę? Takie pytania mogą nam się zrodzić w głowach po wsłuchaniu się w dzisiejszą historię, którą przedstawia nam święty Łukasz ewangelista.

Pochylenie się nie musi być rozumiane wyłącznie jako choroba fizyczna, ale także jako choroba ducha. Nie ma obecnie głośniejszej i bardziej wypełnionej pośpiechem przestrzeni, niż ludzkie wnętrze. Pogoń za pieniędzmi, ale też za sławą lub pozycją społeczną mogą sprawić, że za bardzo będziemy wpatrzeni w dół – w to co ziemskie, a przecież naszym celem powinno być spoglądanie ku temu, co jest w górze. Zadaniem chrześcijanina nie jest przesadne zabieganie o skarby ziemskie, o jak największą ich ilość. Musimy nieustannie spoglądać ku przyszłości i stawiać sobie pytanie: „Czy faktycznie Bóg jest u mnie na pierwszym miejscu, czy może tylko tak powtarzam?”.

Lecz przełożony synagogi, oburzony tym, że Jezus w szabat uzdrowił, rzekł do ludu: „Jest sześć dni, w które należy pracować. W te więc przychodźcie i leczcie się, a nie w dzień szabatu!”.

Pomimo tego, że Pan Jezus fizycznie już nie przechadza się po tym świecie, to nadal jest w nim obecny. Nie trzeba jeździć co miesiąc na rekolekcje lub na kilka dni izolować się od świata. Jak to zrobić? Pójdźmy do kościoła, pójdźmy do kaplicy adoracji, pójdźmy do pobliskiej groty lub kapliczki. Westchnijmy do Jezusa i powiedzmy: „Jezu, jestem, a oto czas tylko dla Ciebie. Co chcesz mi w tej chwili powiedzieć? Ja słucham, a Ty mów”. Nie czekajmy na jakąś ważną uroczystość, święta lub niedziele. Już dziś idźmy spotkać się ze Zbawicielem.

Włożył na nią ręce, a natychmiast się wyprostowała i chwaliła Boga.

Wystarczy chwila w ciągu dnia, w której Chrystus położy na nas swoje ręce. Pozwólmy Mu dzisiaj to zrobić. Może to postawi nasze życie do pionu.

kl. Dominik Bucki