Jezus wszedł do świątyni i zaczął wyrzucać sprzedających w niej. Mówił do nich: „Napisane jest: «Mój dom będzie domem modlitwy», a wy uczyniliście z niego jaskinię zbójców”. I nauczał codziennie w świątyni. Lecz arcykapłani i uczeni w Piśmie oraz przywódcy ludu czyhali na Jego życie. Tylko nie wiedzieli, co by mogli uczynić, cały lud bowiem słuchał Go z zapartym tchem.

(Łk 19, 45-48)

Dzisiaj święty Łukasz zaprasza nas do Świątyni Jerozolimskiej. Jezus wjeżdża triumfalnie do miasta, a tłumy wołają „Hosanna”. Przenieśmy się w tamte realia. Znajdujemy się wraz z Nim na Dziedzińcu Pogan. Był to największy z placów, które otaczały świątynię. Mógł na niego wejść każdy – stąd pochodzi ta nazwa. Jesteśmy na ogromnym „rynku”, mającym ponad 14 ha (dwa razy krakowski Rynek i jeszcze trochę), dookoła znajdują się krużganki, w których stoją bankierzy wymieniający pieniądze, kupcy sprzedający zwierzęta. Niesamowity harmider, krzyk targujących się kupców (charakterystyczny dla ludzi Wschodu). Dodajmy jeszcze do tego obrazu pewne fakty, które Jezus na pewno znał. To nie byli zwykli kupcy, to prawdopodobnie była rodzina i protegowani najwyższego arcykapłana Kajfasza. Ich handel wcale nie służył kultowi, było to po prostu idealne miejsce na wzbogacenie się. Normalny handel toczył się kilkaset metrów stąd, u podnóża góry Oliwnej.

Jezus woła: „Napisane jest «Mój dom będzie domem modlitwy», a wy uczyniliście go jaskinią zbójców”. Egzegeci wskazują, że odwołuje się On do fragmentu z Księgi Proroka Jeremiasza (Jr 7, 11) „Czy może uważacie, że ten dom, który nosi moje imię, jest kryjówką zbójców?”. Jest to fragment mowy Jeremiasza, w której piętnuje przewrotną religijność swych rodaków i niewłaściwe sposoby zabiegania o opiekę Pana. Byli oni bowiem przekonani, że kiedy złożą ofiarę w świątyni zgodnie z przepisami, będą całkowicie bezpieczni i nic im nie grozi. Po takiej ofierze wracali do swojego szarego codziennego życia, wypełnionego grzechami, w ogóle się tym nie przejmując. Podobnie jak Nabuchodonozor II zburzył świątynię, bo ludzie nie posłuchali Jeremiasza i nie zmienili swojego postępowania, tak Łukasz doczekał się ponownego zburzenia świątyni w 70 roku przez Rzymian i historia znowu zatoczyła koło, bo ludzie nie rozpoznali Bożych znaków.

Dom to miejsce bardzo sentymentalne. Mam nadzieję, że każdy z nas ma jakieś pozytywne skojarzenia z nim związane. Dobre dzieciństwo, plany na założenie własnego domu, realizacja siebie przez budowanie domu, samodzielnie lub z kimś – to może wzbudzać w nas pozytywne emocje. I dzięki temu łatwiej nam zrozumieć Jezusa, który w jakimś stopniu jest zawiedziony, rozgoryczony tym, co widzi. Inni Ewangeliści skomentują, że pojawiła się u Niego zazdrość o dom.

Żyjemy w świecie hałasu, otoczeni zewsząd dźwiękami, informacjami, przeróżnymi treściami i wydarzeniami. Możemy nie dostrzec cichych i prostych znaków. Ile osób zobaczyło Jezusa jak wywraca jedno, dwa czy nawet kilka stanowisk kupieckich na tak wielkiej powierzchni? Zapewne niektórzy uznali, że ktoś jest niezadowolony z transakcji albo składa reklamację. Tak ważny krzyk Jezusa pozostał zapewne bez echa, a widzieli go tylko Ci, którzy byli blisko Niego…

O co zatem chodzi? W życiu każdego chrześcijanina, jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o ŚWIĘTOŚĆ! W mentalności narodu wybranego „święty” oznacza „wyłączony z codziennego użytku”, „oddany na wyłączną służbę Bogu”, „przeznaczony wyłącznie do użytku kultycznego”. Jezus wie, że takim wystąpieniem jak to, występuje przeciwko władzom świątynnym, naraża się na interwencję wojsk rzymskich stacjonujących zaraz przy świątyni. To co robi jest obarczone wielkim niebezpieczeństwem.

Bogu bardzo zależy, abyśmy się spotkali w niebie i wybierali miłość. Dzisiaj po raz kolejny nam o tym przypomina, wręcz krzyczy, naraża się na odrzucenie. Czy usłyszymy Jego głos w tym hałasie życia codziennego? Czy dostrzegamy znaki Bożej interwencji na „dziedzińcu” naszego życia? A jeżeli Bóg wystawia nas na próbę, czy cierpliwie czekamy i wierzymy, że On jest, jest blisko? Tylko w ciągłej gotowości i bliskości z Nim „pomimo wszystko”, dostrzeżemy najmniejszy sygnał wołającego Boga.

Módlmy się o to, abyśmy żyli autentycznie, pełnią prawdy, aby nasze zmysły były wyczulone na krzyk Boga, żebyśmy go nie zignorowali, aby świątynia naszego życia duchowego się nie zawaliła.

Michał Krasowski

Opracowane na podstawie

Nowy Komentarz Biblijny Ewangelia według św. Łukasza, cz. II, rozdziały 12-24,
ks. F. Mickiewicza SAC, s. 330-338.

Biblia na co dzień, ks. S. Grzybek, ks. J. Kudasiewicz, ks. T. Olszański s. 499-500.