Gdy Jezus przechodził, ruszyli za Nim dwaj niewidomi, którzy wołali głośno: «Ulituj się nad nami, Synu Dawida!» Gdy wszedł do domu, niewidomi przystąpili do Niego, a Jezus ich zapytał: «Wierzycie, że mogę to uczynić?» Oni odpowiedzieli Mu: «Tak, Panie!» Wtedy dotknął ich oczu, mówiąc: «Według wiary waszej niech wam się stanie». I otworzyły się ich oczy, a Jezus surowo im przykazał: «Uważajcie, niech się nikt o tym nie dowie!» Oni jednak, skoro tylko wyszli, roznieśli wieść o Nim po całej tamtejszej okolicy.

(Mt 9, 27-31)

Nasza epoka przedkłada obrazki nad słowa. Nauczyliśmy się, że nie trzeba werbalnej formuły nakazu czy ostrzeżenia – wystarczy piktogram. Dla poprawy humoru przegląda się memy, bo nawet na dobry kawał szkoda czasu. Facebook, Instagram, TikTok – zwięzły komunikat zbudowany na ruchomym lub statycznym obrazie. I tak od rana do wieczora, w nocy zresztą też. Patrzymy na wiele, lecz widzimy mało co. Szkoła patrzenia i widzenia przydałaby się niejednej i niejednemu z nas. Można stęsknić się za zamkniętymi muzeami: za ławkami, na których warto usiąść i wpatrzeć się w piękno, które dzięki obrazom i rzeźbom koi serce obserwatora.

Wzrok jest wielkim darem. Wierzymy, że to dar pochodzący od samego Boga, który swoim wejrzeniem ogarnia wszechświat. Ufność w tę Bożą Opatrzność wyrażał przez wieki Jej symbol w postaci otwartego oka. Umieszczany był nie tylko w świątyniach, ale i w innych miejscach, jak na fasadzie kamienicy przy ulicy Stolarskiej w Krakowie. Życie w naszym mieście to nauka korzystania ze wzroku w sposób odpowiedzialny. Nie wystarczy zatrzymać spojrzenia na kunsztownej architekturze. Sumienie każe zobaczyć nieszczęśliwych i opuszczonych, którzy przez drobny gest pomocy i życzliwości znów ujrzą nadzieję.

Chrystus widzi biedę człowieka w całym jej spektrum. Jego wzrok sięga głębiej niż nasza troska. Fizyczna ślepota jest dramatem, niemniej jeszcze większe nieszczęście to niezdolność do widzenia duchowego – brak wiary. Dwaj niewidomi byli pozbawieni wzroku fizycznego, lecz nie utracili wzroku serca. Patrzyli nim, dzięki czemu ich oczy zostały uzdrowione i otwarte. Patrzyli – czy jednak zobaczyli? Radość z przywróconego zmysłu osłabiła w nich ostrość spojrzenia duszy. To przestroga dla nas, otrzymujących wiele łask od tego samego Jezusa, żywego i obecnego w Kościele. Prawdziwe dziękczynienie nie oznacza porzucenia zewnętrznej radości z zyskanego daru, ale wymaga trwałego fundamentu – szczerej koncentracji na osobie Darczyńcy i posłuszeństwa Jego woli. W centrum stoi osoba, nie przedmiot. Łaska to obecność samego Pana, dla którego nie jesteśmy numerami na liście, tylko umiłowanymi dziećmi.

Być stworzonym na obraz i podobieństwo Boga, to mieć wrażliwy wzrok. Taką czułością odznaczała się Maryja, widząca w Kanie Galilejskiej brak wina, a zarazem prowadząca innych do utkwienia oczu w Jej Synu – do czynienia wszystkiego, cokolwiek On powie. Przenikliwy był wzrok świętej Jadwigi Królowej, która wpatrywała się w postać Ukrzyżowanego, mówiącego do niej: „czyń, co widzisz”. Widziała więcej. Gdy ograbieni przez dworzan chłopi otrzymali co prawda materialną rekompensatę za krzywdy, ona zapytała: „kto im łzy powróci?”.

Panie, ulecz mój wzrok, abym nie szukał wszędzie i za wszelką cenę własnego odbicia czy osobistych korzyści, lecz wyraźnie dostrzegał Ciebie i bliźnich.

Michał Grzesiak