Moje życie jest wyjątkowe przez to, że jest po prostu darem od Boga. Nawet jeśli to, co czynię, nie zmieni ludzkości, to na pewno ludzkość będzie bogatsza o to wszystko, co do niej swoją osobą wniosę…

Nasze życie to nieustanne działanie – cały czas coś robimy, za czymś wciąż podążamy, uczestniczymy w różnych aktywnościach, podejmujemy nowe decyzje, odkrywamy świat. Nabieramy w tym jednak coraz większego tempa, przez co wiele osób nie dostrzega już sensu w rzeczach, które robi; gubimy się w tym świecie pełnym aktywności. Można więc zadać pytanie, co jest najistotniejsze w życiu? I czy w ogóle nasz wysiłki mają jakiś sens?

Pięknym przykładem człowieka, który może nam pomóc odpowiedzieć na to pytanie, jest św. Matka Teresa z Kalkuty. Zapamiętano ją jako małą, przygarbioną osobę, ale o wielkim sercu, prostym przekazie i miłości wyrażającej się w czynie. Pochodziła z Albanii, wstąpiła do zgromadzenia sióstr loretanek, a po piętnastu latach, usłyszawszy głos Jezusa wzywający ją do podjęcia nowej misji, opuściła dawne zgromadzenie. Założyła nowe, posługując odtąd na ulicach i w slumsach Kalkuty, wśród trędowatych oraz osób chorych na AIDS. Jej zakon rozwija się bardzo prężnie na całym świecie. Matka Teresa, zapytana kiedyś o sens swojej posługi, która przecież nie rozwiąże problemu ubóstwa i chorób na świecie, odpowiedziała: „To, co robimy, jest tylko kroplą w oceanie. Jednak gdyby tej kropli zabrakło, ocean byłby o nią uboższy.”

To, co robimy, jest tylko kroplą w oceanie

Ocean kojarzy się z bezkresem, z czymś, czego nie da się przeniknąć żadnym z ludzkich zmysłów z uwagi na jego głębokość, jego wielkość. W świecie, w którym mieszka ponad siedem miliardów ludzi, każdy z nas jest zasadniczo tylko jedną, małą kroplą w oceanie świata. Można się tym załamać, przerazić, można ulec złudzeniu, że w takim razie nie ma w nas nic szczególnego, jednak czy świadomość tego, iż jest się jakąś mniejszą częścią czegoś, rzeczywiście musi być postrzegana jako coś tragicznego? Matka Teresa wyraziła swoimi słowami pewną prawdę; prawda zaś nie służy do tego, by człowieka zniszczyć, ale służy temu, by go zmienić. Prawda istnieje po to, by każdy z nas stawał się człowiekiem coraz bardziej wolnym. Co więc to zdanie może nam powiedzieć? Bardzo ważną i pocieszającą wiadomość dla naszego życia. Z faktu, że jesteśmy częścią ludzkości i świata wynika, że nie jesteśmy sami, że zawsze wokół siebie możemy odszukać kogoś, kto pomoże nam przejść przez trudniejsze chwile życia. Dzięki temu możemy realizować w pełni swoje człowieczeństwo, ponieważ tworzymy relacje z innymi. Świadomość przynależności rodzi w nas również chęć ciągłego rozwoju, bo tego właśnie wymaga od nas życie wśród innych.

Jednak gdyby tej kropli zabrakło…

A co by się stało, gdyby nas nie było? Co by się stało, gdybyśmy żyjąc nic nie czynili dla siebie nawzajem, nie wyświadczali sobie dobra, do którego Bóg nas wzywa: „Wiara bez uczynków martwa jest sama w sobie” (Jk 2,14)? Musimy przyznać, że świat bez nas i bez tego, co czynimy, dalej by istniał, problemy, które na nim są, pozostałyby nadal, czas wciąż płynąłby swoim tempem. Może to brzmi boleśnie, ale kropla oblicza oceanu nie zmieni; tym, co czynimy, w jaki sposób służymy – nawet poświęcając dużo czasu, siły, żywego zaangażowania – nie zmienimy diametralnie świata. Święta z Kalkuty doskonale to wiedziała, a mimo to dalej realizowała swoją misję. Służąc wielu ludziom miała świadomość, że problem ubóstwa, choroby, odrzucenia nie rozwiąże się na świecie, nie zniknie. Pokazała w ten sposób, że naszym zadaniem nie jest zmienianie oblicza całego świata, bo to może dokonać tylko Duch Boży. Naszym zadaniem jest wierność powołaniu, czyli drodze, do której Bóg nas przeznaczył.

…ocean byłby o nią uboższy

Ocean składa się z miliardów kropel wody, a każda cząstka jest inna; pomimo tego, że podobna do innych, jest wyjątkowa, niezwykła. Gdyby nas zabrakło, zabrakłoby tej jednej małej cząstki, która sprawia, iż ocean jest bogatszy. Chodzi więc w naszym życiu przede wszystkim o ubogacanie świata sobą, a nie całkowite zmienianie go; chodzi o dodawanie do niego dobra, a nie odejmowanie. Życie jest wspaniałe i piękne, nasze czyny są wyjątkowe, bo są wykonywane przez nas, wyjątkową cząstkę świata, bez której czegoś by w nim brakowało. Bóg obdarza nas życiem, by wzbogacać wspólnotę – której On sam stał się częścią – o nową siostrę i nowego brata. Wpadamy jak kropla do oceanu i musimy odkryć, czym go możemy wzbogacić. Święta Matka Teresa to odkryła. Inni ją zniechęcali, mówiąc, że nie warto, że przecież to nic nie zmieni, że będzie w ten sposób wychowywać innych do beztroskiego życia, do tego by się nie zmieniali. Ona jednak wiedziała, że Bóg nie wymaga od niej czynów, które zmienią cały świat, lecz aby darem, jakim było jej życie i powołanie ubogacała go o miłość, o szacunek do każdej innej kropli oceanu świata, o obecność Boga, który przecież sam stał się człowiekiem. Właśnie ten Bóg, który z miłości do nas przez człowieczeństwo stał się kroplą w oceanie – tylko On może zmienić świat. My mamy go ubogacać. Wszelkie czyny i aktywności, wykonane z miłością, mają prawdziwe i realne znaczenie. Życie każdego z nas ma wielką wartość.

kleryk Szymon Trzepaczka