Miłość nie jest zarezerwowana dla wybranych. Każdy z nas może jej doświadczyć – czy jednak zawsze jest to ta sama miłość? Co tak naprawdę znaczy miłować? Gdzie możemy nauczyć się prawdziwej miłości?

Nie ma żadnej wątpliwości co do wielkiej roli, jaką miłość odgrywa w naszym życiu. Niektórzy mogą mówić: „miłość niejedno ma imię”, bo można ją różnie pojmować. Dla niektórych oznacza ona zwykłą przyjemność, dla innych jest czymś zmiennym; może być pojmowana jako skłonność do czegoś, otwartość na coś lub na kogoś, może być zmysłowa, może być platoniczna. Różne definicje miłości we współczesnym świecie powodują jednak wewnętrzny zamęt i ból w ludzkich sercach. Czym więc tak naprawdę jest miłość?

W uzyskaniu odpowiedzi na to pytanie może nam pomóc przykład świętego Jana Sarkandra, cieszyńskiego kapłana, żyjącego w XVII wieku, patrona dobrej spowiedzi. Gdy modlił się przed męczeńską śmiercią, przyzywał imiona swoich trzech największych miłości – „Jezus, Maryja i Anna”. Pochylenie się nad jego relacją do tych osób może pomóc nam zrozumieć, co znaczy prawdziwie miłować.

Jezus, któremu poświęcił swoje życie i powołanie

Wszelka miłość ma swoje źródło w samym Bogu – jest ona darem dla człowieka. Najpiękniejszym jej wyrazem była śmierć Chrystusa na Krzyżu. Przez swoją Mękę sam Jezus uczy, jak należy kochać i co tak naprawdę znaczy miłość – „nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15, 13). Miłość, której uczy nas Jezus, jest jedyną prawdziwą, jedyną wartą zawierzenia. Jego miłość była tak wielka, że zechciał ponawiać swoją Ofiarę każdego dnia na ołtarzach całego świata, przychodząc do nas pod postacią chleba w czasie każdej Eucharystii. Jezus jest najdoskonalszym wyrazem miłości Ojca, którą darzy On każdego z nas. Dzięki temu możemy powiedzieć, że miłość jest osobowa, zatem zawsze ma konkretne oblicze. Miłość nie jest czymś ulotnym, przemijającym, bujającym w obłokach. Twardo stąpa po ziemi. Prawdziwa miłość wymaga konkretnych czynów, czego przykład dał nam Bóg, który stał się człowiekiem. Tego konkretnego i namacalnego wymiaru miłości był świadom również Sarkander. Gdy przebywał w Holeszowie, miasto najechali lisowczycy. Wyszedł im naprzeciw z Najświętszym Sakramentem w dłoniach, dzięki czemu uchronił mieszkańców przed grabieżą. Wpatrując się w Chrystusa pod postacią chleba odnajdywał siłę, by świadczyć o tym, czym jest prawdziwa miłość.

Maryja, której zawierzył i do której pielgrzymował

W Chrystusie możemy odbić się jak w zwierciadle, możemy zobaczyć samych siebie oczami Boga. W Jego oczach dostrzegamy swoją wielką wartość; potrafimy wówczas miłować samych siebie, a także swoich bliźnich. Nie potrafilibyśmy tak kochać, gdybyśmy nie zobaczyli Wcielonej miłości. Miłość jest darem, ponieważ nie znalibyśmy jej, gdyby nie dobrowolne dzieło dokonane przez Chrystusa. Ludzie odpowiadają na dar miłości różnie – przyjmują ją lub odrzucają. Wciąż jednak ta sama, jedyna i prawdziwa miłość puka do drzwi serc, pragnąc wkroczyć w nasze życie, aby uczynić je piękniejszym. Gdy przyjmiemy tę miłość, na naszej drodze staje Maryja – ponieważ to ona spośród wszystkich ludzi najpełniej przyjęła dar Bożej miłości. W ten sposób staje się dla nas wzorem. Kto kocha Jezusa, ten będzie kochał również Jego Matkę. Święty Jan wiele zyskał, wpatrując się w Maryję. Pielgrzymował do niej, ponieważ była dla niego znakiem nadziei – skoro była ona człowiekiem, to droga do naśladowania jej jest dla nas otwarta. Każdy z nas, jeśli otworzy się na Bożą łaskę, jest w stanie przyjąć Bożą miłość i tą miłością darzyć innych.

Będziesz miłował bliźniego swego…

Gdy Jan Sarkander był jeszcze klerykiem, jego życie nieco się skomplikowało – w czasie formacji poznał i pokochał kobietę o imieniu Anna. Zdecydował się na opuszczenie seminarium. Anna zmarła przed ślubem, a Jan podjął ostateczną decyzję o zostaniu kapłanem; pozostała jednak ona w sercu Sarkandra aż do męczeńskiej śmierci. Każdy z nas posiada bliskie osoby – rodzinę, przyjaciół czy też kogoś, z kim pragniemy budować całe nasze życie, wstępując w związek małżeński. Miłość do tych osób nie sprzeciwia się Bogu, jeżeli kochamy je Jego miłością, która polega na czynieniu z siebie daru. Miłość Jana do Anny pokazuje, że prawdziwe umiłowanie drugiej osoby jest zawsze twórcze. Zrozumiał on bowiem, że źródłem miłości do niej był również ten sam Bóg; umocniło go to w przekonaniu, że warto powierzyć swoje życie w służbie Temu, który jest jedynym źródłem prawdziwej miłości, który sam jest jedyną i prawdziwą Miłością.

Nie istnieje wiele miłości. Tylko w Bogu człowiek może odnaleźć prawdziwą miłość; tylko w Nim może naprawdę pokochać swoich bliskich i samego siebie. Tylko dzięki Bożej łasce możemy nauczyć się, jak umiłować samą Miłość, która zwyciężyła śmierć i dała nam nowe życie. To w Bogu prawdziwa miłość bierze źródło, ponieważ właśnie on jest tym, który jako pierwszy nas umiłował.

Szymon Trzepaczka, Adam Płonka