Poszukujemy w życiu spełnienia, próbujemy odnaleźć siebie. Wokół ludzie pędzą, ale nie wiadomo dokąd. Za czymś biegną, ale nie wiedzą za czym. Coraz rzadziej chcemy podejmować konkretną przygodę, przygodę życia – zamiast tego wolimy „skakać z kwiatka na kwiatek”, unikając konsekwencji i próbując wszystkiego, czyli tak właściwie niczego… A przecież Bóg zaprasza nas do przygody, niekiedy trudnej, ale jedynej i wyjątkowej.

Patrząc na ludzi naszych czasów niejednokrotnie odnosi się wrażenie, że są oni bardzo poukładani, pragną bezpieczeństwa i spokoju. Wymowny jest spadek wskaźnika przestępczości na przestrzeni minionych 10 lat w samej Polsce, ale również w  całej Europie czy w Stanach Zjednoczonych. Obserwując wydarzenia w świecie, odkrycia w nauce, zdobywanie nowych przestrzeni można odnieść wrażenie, że mamy coraz mniej ryzykownych przedsięwzięć. Ostatnie lądowanie na księżycu miało miejsce… prawie 50 lat temu, a teoretycznie technologia poszła znacznie do przodu. My jednak nie jesteśmy w stanie powtórzyć tego przedsięwzięcia do dnia dzisiejszego. Nie jest to kwestia tylko i wyłącznie finansów, ale ogólna tendencja (szczególnie wśród mężczyzn) do niepodejmowania ryzyka, do życia spokojnego, powolnego, bez większych przygód, bez ryzyka. Chcemy stabilności, nawet kosztem stagnacji.

Na Boży obraz…

Czytając książkę Johna Eldredge „Dzikie serce” takie właśnie odnosi się wrażenie – ludzie nie chcą za bardzo podejmować przygód, nie chcą ryzykować, ponieważ boją się zburzenia wygodnej stabilności. Przez to coraz bardziej pogrążają się w beznadziei, w poczuciu, że nie są w pełni tym, kim chcieliby być, że nie odnajdują swojej tożsamości. Brak im spełnienia. Bóg natomiast stworzył świat pełen energii, życia, ruchu, zmian, bo sam jest bardzo dynamiczny wewnętrznie – Osoby Boskie nieustannie przenikają się, dokonuje się między nimi ciągła wymiana miłości. Człowiek zaś został stworzony na Boży obraz i podobieństwo. Jest on zatem stworzeniem dynamicznym, będącym częścią świata pełnego zmian i dynamizmu. Ludzie są zaproszeni do przygody, a nie do ciągłego szukania ustabilizowania, prowadzącego do stagnacji; są zaproszeni do przygody nie tylko z Bogiem, ale i z Jego dziełem, z Jego stworzeniem, czyli światem, w którym człowiek może odkryć to, kim jest i do czego został powołany.

Odnajdź tożsamość

Człowiek może odnaleźć siebie poprzez podjęcie wyzwania, rozpoczęcie przygody, poprzez zaryzykowanie, zrobienie czegoś – może szalonego i niebezpiecznego, ale przy tym wnoszącego do świata pewną nowość i świeżość. Bardzo ważne jest docenienie jego osiągnięć. To bezcenna chwila dla dziecka, kiedy stawia pierwsze kroki i rodzice są tak szalenie szczęśliwi, jakby wygrali nagrodę na loterii. To niesamowicie piękne uczucie, kiedy otrzymujesz ocenę celującą z matematyki i tata w końcu cię zauważa, mówiąc: no, no gratuluję, mam zdolną córkę/syna. To niezwykła satysfakcja, kiedy udaje ci się przeprowadzić projekt w pracy od początku do końca i otrzymujesz pochwałę od szefa, a może nawet pewien awans – człowiek czuje się wtedy zbudowany i doceniony. Swoją tożsamość odnajduje się w takich właśnie życiowych przygodach, które człowiek podejmuje i które udaje mu się zrealizować z powodzeniem.

Jest też druga droga odkrycia swojej tożsamości. To umiejętność poniesienia porażki i przyjęcia jej konsekwencji. Kiedy wsiadasz jako dziecko pierwszy raz na rower i się wywracasz, może towarzyszyć ci poczucie, że coś przegrałeś, że nie jesteś dobry w jeździe na rowerze, że do niczego się nie nadajesz. Jednak gdy są przy tobie rodzice, podniosą cię na duchu, pomogą, dodadzą otuchy, zachęcą, żeby spróbować jeszcze raz. Konsekwencje w postaci zranionej nogi czy ręki ostatecznie poniesiesz sam, jednak w dalszej perspektywie będziesz wiedział, na co uważać, żeby nie popełnić tego samego błędu i nie spaść z roweru. Z biegiem lat te „przygody” są coraz poważniejsze, a co za tym idzie konsekwencje wynikające z poniesienia porażki wzrastają. Wszystkie jednak upadki, odpowiednio przepracowane, mogą przynieść w życiu człowieka błogosławione owoce – „moc bowiem w słabości się doskonali”.

Żyj mimo ryzyka

Chcielibyśmy być życzliwymi i dobrymi wobec innych, zrobić coś pięknego – jednocześnie jednak nieszczególnie chcemy poświęcać na to swój czas, niekoniecznie chcemy współpracować z trudnymi ludźmi. Jeżeli chcemy komuś pomóc, trzeba nam liczyć się z tym, że osoba ta może wykorzystać nas, a później zniknąć. Czy to jednak zwalnia nas z tego, by pomagać ludziom? Jeżeli pragniemy zostać zauważeni i docenieni przez pracodawcę, może trzeba by zacząć rzetelniej wykonywać swoje zadania? Jeżeli chcemy zmieniać na lepsze środowisko, w którym żyjemy, może należałoby swoim przełożonym, zwierzchnikom powiedzieć „nie”? Może chcąc nauczyć się nowego języka trzeba poświęcić 30 minut dziennie, by rzeczywiście poćwiczyć znajomość słownictwa, by poznać gramatykę?

Przed tobą pozostaje wybór, czy chcesz podjąć ryzyko i wejść w przygodę, do której zaprasza cię Pan Bóg. To mogą być bardzo małe rzeczy w twoim życiu, ale wbrew pozorom kluczowe. Przyjęcie otrzymanego dzięki Chrystusowi zbawienia to nie spektakularne działania na skalę światową, ale właśnie drobne ryzyko podejmowane w codziennym życiu w dobrej wierze. To codzienne wystawianie się na ostrzał porażek i cierpienia, żeby mimo tego w końcu odnieść zwycięstwo, osiągnąć dobro, zdobyć świętość.

kleryk Kamil Szczurek