Alice von Hildebrand nazwała ją „pozostałością raju”, Clive Staples Lewis określił jako „koronę życia i szkołę cnót” i dodał jeszcze: „gdybym miał udzielić młodemu człowiekowi rady na temat miejsca do życia, myślę, że powinienem powiedzieć: »poświęć prawie wszystko, aby żyć tam, gdzie możesz być blisko przyjaciół«”. A czego o przyjaźni możemy nauczyć się od Jezusa Chrystusa?

Żyjemy w epoce Facebooka, Instagrama, Tiktoka, gdzie możemy się teoretycznie „zaprzyjaźnić”, jednak badania socjologiczne dowodzą, że osoby, które spędzają większość dnia w mediach społecznościowych, mogą czuć się bardzo samotne. Wniosek jest prosty: nie ma nic złego w świecie wirtualnym, ale nie zastąpi on nigdy realnych znajomości, przyjaźni twarzą w twarz. Do prawdziwych relacji zostaliśmy stworzeni i powołani przez Boga, który przecież jest Bogiem osobowym, realnym, niewirtualnym. On od początku istnienia świata nigdy nie chciał, abyśmy byli samotni, otoczeni jedynie martwą naturą. To On obdarza nas talentem do budowania relacji. Tylko pytanie, czy my go w ogóle rozwijamy?

Choć rozpoznanie piękna i wartości w przyjaźni zazwyczaj przychodzi z łatwością, to już wkładanie wysiłku w jej tworzenie i utrzymanie takie proste nie jest… Ale może warto dziś popatrzeć na przyjaźń jako dar i odpowiedzieć sobie na pytanie, co oznacza dla mnie przyjaźń w dzisiejszym zabieganym i rozproszonym, pandemicznym świecie? Ludzka przyjaźń jest łaskawym darem Boga dla nas. Dar ten jest wielki, piękny i delikatny, dlatego też wymaga odpowiedzialnego podejścia, przede wszystkim trzeba na niego popatrzeć we właściwej perspektywie i skorzystać ze sprawdzonych metod do jego rozwoju.

Wzór przyjaźni

Spośród postaci biblijnych, które mówią nam o przyjaźni, wzorowym przyjacielem w Biblii bez cienia wątpliwości jest Jezus. Warto zaznaczyć, że sama relacja Jezusa z Ojcem ukazuje doskonałą przyjaźń, zaś jego bliski związek z uczniami na przestrzeni historii pokazuje moc prawdziwej przyjaźni, z której możemy wiele zaczerpnąć. Jezus w latach swojego nauczania prezentuje różne stopnie zażyłości i bliskości, które tworzyły się między Nim a ludźmi. Tak, jak my robimy to codziennie, Jezus też budował swoje relacje i poświęcał im dużo uwagi i czasu. Możemy dostrzec kilka poziomów relacji w jego życiu. Najczęściej widzimy go z dwunastką uczniów, których prowadził od początku powołania na apostołów. Co więcej, w różnych momentach spotykamy Go także z innymi ludźmi, którzy bez wątpienia byli bliscy jego sercu, np. Janem Chrzcicielem, Marią, Martą, Łazarzem, Marią Magdaleną czy Zacheuszem. Jezus spędzał czas ze swymi przyjaciółmi i dorastał, aby ich poznać i zrozumieć, szedł obok nich w służbie, dzielił posiłki i cieszył się albo smucił z powodu ich doświadczeń. Bez wątpienia wkładał wysiłek w ich poznanie.

Gdy mówimy o przyjaźni na kartach Ewangelii z pewnością kluczowy jest moment, kiedy Jezus zebrał swoich uczniów po raz ostatni, w noc przed swoją śmiercią, aby przygotować ich na późniejszy czas. Podczas tego wyjątkowego wieczoru powiedział do nich: „Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni jego pan; ale nazwałem was przyjaciółmi, bo wszystko, co usłyszałem od mojego Ojca, oznajmiłem wam” (J 15,15). Nazywanie się sługą Jezusa to już niezmierzony przywilej. Jednak Jezus idzie dalej i obdarza swoich towarzyszy większą czcią, przybliża ich jeszcze bardziej do siebie, nazywa ich swoimi przyjaciółmi…

Czy wiesz, że te słowa Jezus kieruje także do Ciebie? Trzeba zaznaczyć, że nie tylko to powiedział i mówi dalej, ale także udowodnił czynem – najpierw objawiając nam wolę Ojca i przekazując Dobrą Nowinę, a następnie na krzyżu, gdzie w pełni otworzył dla nas swoje serce. Krzyż w pełni dowodzi jego przyjaźni, skoro sam zaznaczył: „Nikt nie ma większej miłości niż ta, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15,13). Jezus pragnie, aby patrząc na krzyż, pomyśleć w swoim sercu: „Teraz rozumiem, On zrobił to, ponieważ uważa mnie za swojego najcenniejszego przyjaciela”. Krzyż to pełna miłości ofiara dla przyjaciół i za przyjaciół. Czy umiem to dostrzec?

Cechy dobrego przyjaciela

Chociaż czas Jezusa na ziemi był pochłonięty nauczaniem, posługą wśród chorych i dokonywaniem niezliczonych cudów, nigdy nie był zbyt zajęty, aby nie być dostępnym dla swoich bliskich. Stale obdarowywał ich sobą. Bycie obecnym tak, jak Jezus, pokazuje naszym przyjaciołom, że jesteśmy wiarygodni i godni zaufania. Co więcej bycie obecnym zachęca innych do zwracania się do nas, gdy potrzebują pomocy, rozmowy, spotkania. Warto zaznaczyć, że bycie obecnym w ludzkich przyjaźniach nie zawsze oznacza, że widujesz ich często, ale to, że jak Jezus jesteś zaangażowany w ich życie.

Każdy dzień Mistrza z Nazaretu był nastawiony na służbę, „bo Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, ale aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu” (Mk 10, 45). Jezus podchodził do swoich relacji z sercem sługi. Nie stawiał żądań i oczekiwań, jak powinien być przez nich traktowany. Zamiast tego w pokorze dawał przykład służenia innym, np. myjąc stopy swoim uczniom. Jezus miał autorytet i powód, by cenić siebie ponad innych, ale nigdy tego nie zrobił. Budował relacje przez służenie i kochał przez służenie. W relacji może pojawić się pokusa, aby zająć się sobą i swoimi problemami. Możemy wysoko postawić poprzeczkę swoim bliskim, oczekując od nich szczególnego traktowania i wyjątkowej opieki. Możemy mieć nierealistyczne oczekiwania i wymagania wobec innych, ale nie tego uczył Nauczyciel z Nazaretu. On wskazał na służbę, która przynosi radość nie tylko naszym przyjaciołom, ale także nam samym.

Jezus zawsze stawał w Prawdzie. Nieocenionym wysiłkiem prawdziwej przyjaźni jest umiejętność stawania w szczerości wobec siebie i świata. Jest to wymagająca umiejętność, dlatego warto znowu popatrzeć na Jezusa, który w rozmowie cytował Pismo Święte swoim przyjaciołom i przypominał im o ich wiecznej nadziei w Nim. Odpowiedziami Jezusa na zadawane mu pytania były wielokrotnie fragmenty Pisma Świętego. Wiedział bowiem, że nadzieja i uzdrowienie pochodzą od Boga. We wzorowanej na Nim przyjaźni należy zachęcać swoich przyjaciół do spojrzenia na Największą Prawdę. Nasze własne słowa mogą być tylko chwilowo pomocne dla naszych przyjaciół. Kiedy naprawdę pragniemy o nich zadbać, to najpotężniejsze i najtrwalsze słowa, jakie posiadamy, znajdują się w Słowie Bożym, które uspokaja, daje mądrość, zapewnia pocieszenie i nadaje cel życiowej wędrówce. Boże Słowo daje naszym przyjaciołom o wiele więcej siły i miłości, niż moglibyśmy sobie kiedykolwiek wymarzyć.

Na koniec warto wspomnieć o tym, co powinno być na początku – Jezus modlił się za swoich przyjaciół. Modlił się za nich żarliwie i często. Będąc wszechwiedzący z natury, wiedział wszystko o swoich przyjaciołach, a mimo to poświęcał czas na wysłuchanie ich potrzeb i obaw. Znając ich, przynosił ich troski do Ojca w niebie. Przyjaciele to ludzie modlący się. Modlitwa za naszych przyjaciół świadczy o większej trosce o nich. Prośby do Boga w imieniu naszych przyjaciół podkreślają pokorę i nasze pełne poleganie na Panu.

Ile cech z przyjaźni Jezusa jest w Twoich relacjach? Jakie z nich chcesz uczynić swoimi? Jezus wybrał nas na przyjaciół, umarł za nas jako przyjaciół, sprawił, że zaufaliśmy mu jako przyjacielowi i pozostanie naszym przyjacielem na nieskończone wieki, które nadejdą. Jezus udowodnił, że jest najlepszym przyjacielem, jakiego człowiek mógł kiedykolwiek mieć; zademonstrował tę przyjaźń poprzez bezinteresowne poświęcenie dla nas. On także powinien być dla nas najlepszym przykładem tego, jak być dobrym przyjacielem dla innych. Prawdziwa przyjaźń nigdy nie jest neutralna. Są przyjaciele, w których towarzystwie jesteśmy zachęcani do pójścia za Bogiem i są przyjaciele, w których towarzystwie jesteśmy kuszeni do pozwolenia, aby nasze oddanie Chrystusowi osłabło.

Twórz takie relacje, gdzie pragnie się dobra drugiego człowieka, przede wszystkim dobra w wymiarze ostatecznym. Będąc blisko Chrystusa i budując na Jego wzorze możesz mieć pewność, że ludzie doświadczą piękna spotkania w twoim zasłuchaniu, słowie, uścisku dłoni, w spojrzeniu twoich oczu, uśmiechu, w autentyczności twojego współczucia i w twojej gotowości do wyjścia poza swoją strefę własnego komfortu.

kleryk Krzysztof Kawik