Lęk potrafi skutecznie sparaliżować naszą codzienność. Często wahamy się, podejmując codzienne decyzje. Boimy się ludzkiej oceny i opinii, boimy się odrzucenia, boimy się trudnej sytuacji materialnej, boimy się straty kogoś bliskiego, boimy się ludzkiej nienawiści. Myślimy często, że codzienne wydarzenia mogą nam zaszkodzić i odebrać szczęście. Czy jednak rzeczywiście tak jest?
Święty Paweł w jednym ze swoich listów pisał: „Umiem cierpieć biedę, umiem i obfitować. Do wszystkich w ogóle warunków jestem zaprawiony: i być sytym, i głód cierpieć, obfitować i doznawać niedostatku” (Flp 4, 12). Głosząc Ewangelię narodom, rzeczywiście doświadczał on różnorakich sytuacji. Przez jednych był przyjmowany z wielkim szacunkiem i chrześcijańską miłością, inni zaś czyhali na jego życie i próbowali zamknąć mu usta. Doświadczył głodu, odrzucenia i cierpień; nieraz był rozbitkiem na morzu, często groziła mu śmierć. Można by się spodziewać, że doświadczając tak licznych trudności będzie zgryźliwym frustratem, czekającym nieufnie na kolejny cios losu. Było jednak zupełnie inaczej – z pisanych przez niego listów bije zawsze żywa nadzieja i autentyczna radość. Wypadałoby postawić pytanie: co szczególnego miał w sobie ten człowiek, że potrafił uchować skarb prawdziwego szczęścia mimo tak licznych niepowodzeń?
Nic nie może nam zaszkodzić
Odpowiedzi może udzielić nam święty Jan Chryzostom, żyjący parę wieków po Apostole Narodów. Zapamiętany został jako doskonały kaznodzieja, obdarzony niezwykłym talentem, do którego dołożył mnóstwo własnej pracy. Głosząc Ewangelię potrafił porwać swoich słuchaczy, z pewnością nieraz doprowadzając ich do łez. Był on wyznawcą zasady, że człowiekowi – jeżeli tylko chce – nikt ani nic nie jest w stanie zaszkodzić. Żadne utrapienia doczesne, losowe sytuacje, drugi człowiek czy nawet sam szatan są wobec niego bezsilni.
Podejście takie wydaje się paradoksalne, może nawet nieco oderwane od rzeczywistości. W codzienności nieraz przecież mierzymy się z wrogością innych ludzi czy szatańskimi pokusami. Nienawiść ludzka, mściwe spojrzenie czy złe słowa mogą przeszyć serce wielkim bólem. Walka z pokusami również nie jest niczym przyjemnym, wymaga bowiem wielkiego hartu ducha i samozaparcia. Jak więc rozumieć myśl Chryzostoma?
Dwie drogi
Święty Paweł w liście do Rzymian pisał: „Wiemy też, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra” (Rz 8, 28). Święty Jan Chryzostom, rozwijając myśl Apostoła Narodów podkreślał, że każda sytuacja – choćby po ludzku beznadziejna – przynosi człowiekowi korzyść. Warunkiem jest jedynie szczere miłowanie Boga. Słowa te brzmią nieco górnolotnie, ale tak naprawdę doskonale wpisują się w ludzką codzienność, o czym dobrze wiedział Chryzostom.
Na wiele spotykających nas przeciwności nie mamy zbyt wielkiego wpływu. Możemy przyjąć wobec nich dwie podstawy: wyrazić swoją złość, dezaprobatę i obwiniać cały świat, albo zaakceptować zaistniałą sytuację z wdzięcznością, wciąż miłując Boga i ufając Mu. Są rzeczy, które przekraczają ludzki rozum. Bóg widzi więcej, dalej i głębiej, dlatego nieraz dopuszcza do takich wydarzeń, które dla nas zdają się niezrozumiałe. Tak naprawdę są one wyrazem Bożej Opatrzności, która kieruje światem z miłością. „Bo myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami” (Iz 55, 8). Pytanie „dlaczego?”, które tak często pada z ust osób cierpiących, w naszym życiu z perspektywy czysto ludzkiej pozostaje bez odpowiedzi. Przyjęcie postawy zaufania graniczy nieraz z duchowym heroizmem, okazuje się jednak, że właśnie taka postawa może doprowadzić człowieka do prawdziwej i niewzruszonej radości, do jakiej dorósł w swoim apostolstwie święty Paweł.
Miłość zawstydza nienawiść
Ludzka wrogość i nienawiść może człowieka przybić i napełnić lękiem, ale nie musi. Można podejść do niej ze stoickim spokojem, pozostając niewzruszonym wobec tych, którzy plują nam w twarz. Wówczas odnosimy zwycięstwo nad tymi, którzy nam urągają. Karmieni jesteśmy codziennie obrazami, które pokazują nam, że należy walczyć o swoje, że trzeba bronić swojego dobrego imienia. Walka o szacunek do swojej osoby jest czymś jak najbardziej dobrym, jednak musi to być walka przemyślana. Zachęcani jesteśmy często, żeby ciosem odpowiedzieć na cios i w ten sposób wyrazić swoją siłę. Rzadko jednak mówi się o tym, że przyjęcie ciosu i pozostanie niewzruszonym wyraża tak naprawdę jeszcze większą moc ducha. Lżący nas czekają na to, abyśmy odpowiedzieli nienawiścią na ich nienawiść. Gdy spotkają się z silnym duchem, który nie odpowiada ciosem na cios, ulegają dezorientacji i zawstydzeniu. Gdy nienawiść spojrzy miłości w oczy, dostrzega swoją małość i bezsensowność.
Podobnie rzecz wygląda, gdy musimy zmierzyć się z nienawiścią samego szatana, skłaniającego nas do wejścia w grzech. Sami z siebie nie możemy stawić mu czoła, jednak po naszej stronie stoi Chrystus. Obdarzeni Jego łaską mamy wystarczająco sił, aby szatan w żaden sposób nie mógł nam zaszkodzić. Każda odrzucona pokusa umacnia naszą wytrwałość i wyrabia cnotę. Wszelka przeciwność, spadająca na nas przez zawiść złego ducha, może zamienić się w wieniec chwały. Bóg nigdy nie dopuszcza pokus, których człowiek nie mógłby pokonać. Dzięki łasce sam szatan w żaden sposób nie może nam zaszkodzić, a przez swoją nienawiść przyczynia się jedynie do wzrostu naszej wiary.
Uderzona stal odbija uderzenie, mawiał Jan Chryzostom. Każdy z nas przez postanowienie woli może stać się tym, czym stal jest z natury. Każdy z nas może być żelazną kolumną, niewzruszoną mimo codziennych przeciwności. Moc do wzbudzenia w sobie takiej postawy nie pochodzi jednak od nas samych. Możemy stać silnie tylko dlatego, że tuż za naszymi plecami stoi Chrystus, który podtrzymuje, umacnia i zagrzewa nas do ciągłej walki. Dzięki zaufaniu Bogu każda przykrość i niepowodzenie może stać się ostatecznie źródłem prawdziwej radości, ponieważ moc doskonali się w słabości (2 Kor 12, 9). Głęboka wiara w to, że cokolwiek nas spotyka, dzięki Bożej mocy przynosi nam korzyść uzdalnia nas do znoszenia każdej przeciwności. „Trzeba tylko jednego: kochać Go szczerze, a wszystko inne idzie za tym”.
kleryk Kacper Biłyk