Nadzieja jest bardziej niż prawdziwa, nie dlatego, iż mówi nam, że istnieją trudności, ale że uświadamia, iż trudności można pokonać. „Tą wielką nadzieją może być jedynie Bóg, który ogarnia wszechświat, i który może nam zaproponować i dać to, czego sami nie możemy osiągnąć”, jak mówi Benedykt XVI.

„Baśnie są bardziej niż prawdziwe, nie dlatego, iż mówią nam, że istnieją smoki, ale że uświadamiają, iż smoki można pokonać” (G. K. Chesterton).

Istotę tego przesłania stanowi nadzieja. Nadzieja na zwycięstwo. Baśnie są alegorycznymi przedstawieniami ludzkiej rzeczywistości. Życie człowieka jest natomiast uwikłane w różne trudności. W słowach Chestertona możemy spróbować zamienić „baśnie i smoki” na odpowiadające naszej rzeczywistości „nadzieję i trudności”. Powstaje wtedy zdanie, które brzmi: Nadzieja jest bardziej niż prawdziwa, nie dlatego, iż mówi nam, że istnieją trudności, ale że uświadamia, iż trudności można pokonać. Sens tych słów jest wyryty na kartach Pisma Świętego. Jego bohaterowie wielokrotnie muszą zmagać się z przeciwnościami losu i swoimi słabościami, by móc odpowiedzieć na Boże wezwanie do szczęścia. Pismo jest właśnie taką opowieścią doświadczenia nadziei przez człowieka. Nadziei na coś lepszego.

Z perspektywy chrześcijanina taką nadzieją jest życie wieczne. Świetnie wyraził to Dante Alighieri w swej „Boskiej komedii”, pisząc: „Nadzieja jest oczekiwaniem przyszłej błogości, wiarą rzeczywistą wynikłą z łaski i zasług uprzednich”. W słowach mistrza Dantego mamy do czynienia z nadzieją jako z ludzkim oczekiwaniem, wiarą, która jest Bożą łaską i bosko-ludzką współpracą miłości, której rezultatem są wspomniane zasługi w postaci uczynków miłosierdzia.

Dzisiaj, kiedy świat wszystko chce „na teraz”, kiedy ludzie nie umieją czekać, ja pragnę pozostać cierpliwy i ufnie oczekiwać tego, co oferuje mi Pan, gdy wybiorę się na Jego drogę. Ta zaś, jak się okazuje na kartach Nowego Testamentu, wcale nie jest łatwa, bowiem Chrystus uczy nas: „Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien.Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien.Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je” (Mt 10, 37-39). Jednak obiecał nam również, że: „Każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne odziedziczy” (Mt 19,29).

Czy nie ma jednak innej, wygodniejszej alternatywy dla mnie? Mogę wybrać przecież drogę, na której nie będę doświadczał takich życiowych trudności. Może jest dla mnie jakaś inna nadzieja? Na to pytanie odpowiada papież Benedykt XVI w swojej encyklice „Spe salvi” (tzn. „Nadzieją zbawieni”): „Tą wielką nadzieją może być jedynie Bóg, który ogarnia wszechświat, i który może nam zaproponować i dać to, czego sami nie możemy osiągnąć. Właśnie otrzymanie daru należy do nadziei. Bóg jest fundamentem nadziei – nie jakikolwiek bóg, ale ten Bóg, który ma ludzkie oblicze i umiłował nas aż do końca: każdą jednostkę i ludzkość w całości. Jego królestwo to nie wyimaginowane zaświaty, umiejscowione w przyszłości, która nigdy nie nadejdzie; Jego królestwo jest obecne tam, gdzie On jest kochany i dokąd Jego miłość dociera”.

kleryk Sebastian Skwarczyński