Dzisiejsza Ewangelia, w święto św. Macieja Apostoła, mówi o wyjątkowej relacji Chrystusa ze swoimi uczniami. Jezus głosi słowo o miłości i przyjaźni. Jak bardzo jesteśmy błogosławieni, bo każdy z nas został ukochany prawdziwą miłością Boga. Wielkim zadaniem jest przekazać tę miłość dalej. Na tym polega prawdziwa misja apostolska, ewangelizacyjna – przekazać innym Dobrą Nowinę o miłości Boga. To jest ten owoc trwały, o którym mówi dzisiaj Pan Jezus. Jednak, czy ja jestem do tego powołany? Przecież są konkretne osoby, które mają do tego „charyzmat”. Jezus nie pozostawia złudzeń – każdy został wezwany do tej nadzwyczajnej misji, bo każdy został ukochany.
Jak tego dokonać, skoro codziennie zastanawiamy się nad drogą swojego życia, nad przyszłością, która jest niepewna? Dzisiejsze Słowo nie zostawia nas bez odpowiedzi – Nie wy Mnie wybraliście, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał. Słowa te są mi wyjątkowo bliskie, bo widnieją na ścianie prezbiterium naszej seminaryjnej kaplicy. Te słowa tym bardziej umacniają i dają nadzieję, bo wiem, Kto je wypowiada. To nie ja dokonuję tego wyboru, ale Ty, Panie. Oddaję Tobie moją całą drogę, wszystkie lęki i niepokoje, bo to Ty mnie powołujesz, abym wszędzie gdzie mnie poślesz głosił, jak wielki i miłosierny jest Pan. Niezależnie od tego, kim będę w przyszłości, wybierasz mnie na świadka Twojej miłości. Powołanie to zawsze realizacja woli Boga.
W kontekście tego wezwania przypominają mi się słowa z Księgi Izajasza, (Iz 49, 1) Powołał Mnie Pan już z łona mej matki, od jej wnętrzności wspomniał moje imię. Jak wielki jest Bóg, który wybiera dla mnie, to co jest najlepsze. Zostaję wezwany do głoszenia Jego miłości, miłości, która da się ukrzyżować, dzięki której ktoś poświęca życie swoje za przyjaciół swoich. Tutaj docieramy do sedna, czym jest ta miłość. Może nam się wydawać, że dzisiaj to słowo jest nadużywane, źle rozumiane. Jezus odkrywa przed nami jej prawdziwy sens. Miłość taka nie jest czymś łatwym, ale jak słyszymy, jestem do niej zdolny, bo zostałem wybrany przez Pana. Prośmy Pana, aby rozpalił w nas Swoją miłość, przemieniającą i uzdalniającą do kochania innych.
- Czym jest dla mnie miłość? Czy to już zużyty slogan, a może coś więcej?
- Czy czuję się powołany przez Pana? Jak rozumiem to powołanie i jak je odczytuję, w kontekście swojego życia?
- Jak mogę realizować dzisiejsze wezwanie Chrystusa, by przynosić „trwały owoc”?
Jezus powiedział do swoich uczniów: Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Trwajcie w miłości mojej! Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości. To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna. To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni jego pan, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. Nie wy Mnie wybraliście, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał – aby Ojciec dał wam wszystko, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali.
(J 15, 9-17)
kl. Bartłomiej Pluta