Jednym z najgłębszych pragnień Jezusa, które kilkakrotnie ujawnia się w tekście dzisiejszej Ewangelii, jest pragnienie jedności. Modli się o to do Ojca tuż przed Męką, dlatego, że zależy Mu na wszystkich ludziach – chce wszystkich do siebie pociągnąć.

Spójrzmy teraz na człowieka, który jest poza Kościołem. Pragnie jednak dojść do prawdy. Jego serce szuka Boga, nawet jeżeli on sam jeszcze o tym nie wie. Ten człowiek próbuje Go odnaleźć także w Kościele. Jeżeli jednak ujrzy Kościół podzielony, połamany, miotany – co zdarzało się już nieraz – to jak ma się do takiego Kościoła przekonać? Jeśli członkowie Kościoła nie potrafią zebrać się wokół wspólnego stołu, nie potrafią podać sobie znaku pokoju, bo ponad życzenie Jezusa stawiają własne interesy – to jak w takim Kościele człowiek ma odnaleźć Boga?

Jezus wie, że od zachowania Jego uczniów zależy to, jak On sam będzie postrzegany. Nasza postawa może Jego obraz przybliżać lub oddalać. Jeżeli dla Niego będziemy potrafili wyciągać rękę ponad sporami, podziałami i interesami, to będzie to bardzo czytelny znak, że Kościół nie jest dla nas przykrywką dla własnych celów. Jezus się o to modli, bo wie, że jest to czasami bardzo trudne – tak jak nieraz utrzymanie jedności w małżeństwie jest wystawiane na straszne próby.

„Patrzcie, jak oni się miłują!” – to słynne zdanie zanotował Tertulian w swoim Apologetyku. Wyraża ono zdumienie pogan, którzy widzą jedność pierwszych wspólnot chrześcijańskich. To właśnie ta jedność jest tak przekonująca, tak autentyczna, stanowi tak doskonały nawóz pod ziarno nawrócenia.

Czy moje życie jest właśnie takie? Czy moja relacja z innymi braćmi w wierze – nawet z takimi, z którymi w wielu kwestiach się nie zgadzam, za którymi z jakichś powodów nie przepadam – jest próbą odpowiedzi na to Jezusowe pragnienie? Warto w tym momencie przypomnieć sobie konkretne sytuacje z naszego życia. „Patrzcie, jak oni się miłują!” – można tak o nas powiedzieć, kiedy komentujemy coś w Internecie? Albo kiedy rozmawiamy na temat znanych osób, z którymi w Kościele się nie zgadzamy? Po to mamy dobrego Ojca w niebie, żeby – tak jak nasz Pan – prosić Go o tę jedność dla siebie w miejscach, w których jej brakuje. Tam, gdzie wciąż wygrywa nasza pycha i potrzeba zwyciężania innych. Może nam w tym pomóc przepiękna franciszkańska modlitwa:

O Panie, uczyń z nas narzędzia Twojego pokoju,
abyśmy siali miłość, tam gdzie panuje nienawiść;
wybaczenie, tam gdzie panuje krzywda;
jedność, tam gdzie panuje rozłam;
prawdę, tam gdzie panuje błąd;
wiarę, tam gdzie panuje zwątpienie;
nadzieję, tam gdzie panuje rozpacz;
światło, tam gdzie panuje mrok;
radość, tam gdzie panuje smutek.

Spraw, abyśmy mogli nie tyle szukać pociechy,
co pociechę dawać;
nie tyle szukać zrozumienia, co rozumieć;
nie tyle szukać miłości, co kochać;
albowiem dając – otrzymujemy,
wybaczając – zyskujemy przebaczenie,
a umierając, rodzimy się do wiecznego życia.

Przez Jezusa Chrystusa Pana naszego. Amen.

W czasie ostatniej wieczerzy Jezus, podniósłszy oczy ku niebu, modlił się tymi słowami: «Ojcze Święty, proszę nie tylko za nimi, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie, aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili jedno w Nas, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał. I także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy. Ja w nich, a Ty we Mnie. Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i żeś Ty ich umiłował tak, jak Mnie umiłowałeś. Ojcze, chcę, aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem, aby widzieli chwałę moją, którą Mi dałeś, bo umiłowałeś Mnie przed założeniem świata. Ojcze sprawiedliwy! Świat Ciebie nie poznał, lecz Ja Ciebie poznałem i oni poznali, żeś Ty Mnie posłał. Objawiłem im Twoje imię i nadal będę objawiał, aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś, w nich była i Ja w nich»

(J 17, 20-26)

kl. Hubert Trepa.