Na pierwszy rzut oka, Ewangelia przenosząca nas do Ogrojca, wydaje się zaskakująca w kontekście dzisiejszego święta Jezusa Chrystusa Najwyższego i Wiecznego Kapłana. Zawiera jednak pewien szczegół, który przynosi szczególne skojarzenie z kapłaństwem. Ewangelie wielokrotnie wspominają, że Jezus oddalał się nocą na miejsca odosobnione, aby się modlić. Tylko w Ogrodzie Oliwnym, tuż przed pojmaniem i śmiercią, widzimy Go jednak padającego na twarz. Nie sposób nie związać tego gestu, z padnięciem na twarz kandydatów do święceń, przy śpiewie litanii do Wszystkich Świętych. Kard. Krajewski mówił: „Leżenie krzyżem to absolutny wybór Boga. Najbardziej radykalny gest który znamy”. Czy przyszli kapłani myślą wówczas w katedrze, że to jest ich Ogrójec? To nie tylko postawa wyrażająca najwyższe uniżenie przed Bogiem – to także całkowity wybór Boga, aż po własną śmierć.

Później nastąpiły kolejne „obrzędy święceń”. Najważniejszy moment, to gest włożenia rąk przez biskupa i wszystkich obecnych kapłanów. W stronę Jezusa także były wyciągane ręce – które biły, popychały, nakładały koronę cierniową. Przyjmujący święcenia nakładają szaty kapłańskie – dla Jezusa był to płaszcz purpurowy, który później został zdjęty tak jak wszystkie szaty, a jego ciało okrywały już jedynie strumienie krwi. Następnie namaszcza się dłonie – dłonie Jezusa zostały przebite gwoźdźmi, a rany, które po nich pozostały, będą odtąd Jego znakiem rozpoznawczym. Nowo wyświęceni kapłani odbierają od biskupa patenę z chlebem i kielich z winem – męka Jezusa zakończyła się natomiast przebiciem Jego boku, z którego wypłynęła Krew i Woda, dając początek sakramentom Kościoła. To jednak nie koniec – obrzęd święceń kończy się przekazaniem znaku pokoju – Chrystus jest tym, który po swoim zmartwychwstaniu, przychodzi do swoich przelęknionych uczniów, mówiąc: „Pokój wam!”. Oto nasz Najwyższy Kapłan, który ma jedyne i nieprzemijające kapłaństwo i którego jedyna Ofiara trwa w Kościele.

Jezus w Ogrojcu modlił się: „Ojcze mój, jeśli nie może ominąć Mnie ten kielich i muszę go wypić, niech się stanie wola Twoja!”. Przyjął go, ponieważ, jak mówi psalm, przyszedł na świat po to, aby pełnić wolę Ojca. Obrazem Jezusa jest Izaak z pierwszego czytania. Abraham przygotowuje się do złożenia w ofierze swego jedynego i ukochanego syna, a Izaak chwilę wcześniej na własnych barkach przyniósł drwa, na których ma się ona dokonać. Widać duże podobieństwo z ofiarą krzyżową Jezusa, z jedną tylko różnicą – Izaak został ocalony, Bóg zaś „własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał”. Czy ja potrafię oddać Mu to, co dla mnie najcenniejsze?

Dziś szczególnie swoją modlitwą obejmijmy tych, którzy odpowiedzieli na głos Bożego wezwania. W prefacji usłyszymy, że Chrystus „nie tylko obdarzył cały lud odkupiony królewskim kapłaństwem, lecz w swojej miłości dla braci wybiera ludzi, którzy przez święcenia otrzymują udział w Jego kapłańskiej służbie. W Jego imieniu odnawiają oni Ofiarę, przez którą odkupił ludzi, i przygotowują dla Twoich dzieci ucztę paschalną. Otaczają oni miłością Twój lud święty, karmią go słowem i umacniają sakramentami. Poświęcając swoje życie dla Ciebie i dla zbawienia braci, starają się upodobnić do Chrystusa i składają Tobie świadectwo wiary i miłości”. Wczytując się w te słowa, uświadommy sobie na nowo prawdę wypowiedzianą przez św. Jana Marię Vianneya: „Gdybyśmy nie mieli sakramentu kapłaństwa, nie mielibyśmy Pana”. Módlmy się za tych, których Pan wzywa do pójścia za Nim oraz tych, którzy na ten głos już odpowiedzieli, aby „dzięki łasce Ducha Świętego ci, których On wybrał jako sługi i szafarzy swoich tajemnic, okazali się wierni w wykonywaniu przyjętego urzędu posługiwania”.

O powołanie trzeba dbać jak o dziecko, żeby nie zaziębiło się, nie wyleciało z kołyski, nie rozbiło, nie uciekło…

~ ks. Jan Twardowski

Wtedy przyszedł Jezus z nimi do ogrodu, zwanego Getsemani, i rzekł do uczniów:  Usiądźcie tu, Ja tymczasem odejdę tam i będę się modlił. Wziąwszy z sobą Piotra i dwóch synów Zebedeusza, począł się smucić i odczuwać trwogę. Wtedy rzekł do nich: Smutna jest moja dusza aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie ze Mną. I odszedłszy nieco dalej, upadł na twarz i modlił się tymi słowami: Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich. Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty. Potem przyszedł do uczniów i zastał ich śpiących. Rzekł więc do Piotra: Tak, jednej godziny nie mogliście czuwać ze Mną? Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe. Powtórnie odszedł i tak się modlił: Ojcze mój, jeśli nie może ominąć Mnie ten kielich i muszę go wypić, niech się stanie wola Twoja.

(Mt 26, 36-42)

kl. Piotr Gwiżdż