Od poniedziałku w Liturgii Słowa jesteśmy wraz z Jezusem na górze i słuchamy Jego kazania. Nazwał nas już szczęśliwymi, przedstawił powinność uczniów, aktualność prawa i wartość czystości, a dzisiaj zachęca nas do życia w prawdzie. Czytamy ten fragment w XXI wieku, kiedy zewsząd, poprzez różne hasła i chwyty marketingowe (takie jak to w tytule, pochodzące z reklamy szamponu, zapobiegającego siwieniu włosów u mężczyzn), jesteśmy zachęcani do zmiany albo ulepszenia czegoś, zakupu nowej, „niezbędnej” rzeczy, poprawienia u siebie tego czy owego. A Jezus mówi: „nawet jednego włosa nie możesz uczynić białym albo czarnym” (Mt 5,36). Przecież dzisiaj kupię sobie taki czy inny szampon i pozbędę się siwych włosów lub przestaną one mi wypadać, co więcej, mogę kupić farbę i zmienić kolor. No właśnie – czy aby na pewno zmienię kolor, czy tylko zamaskuję coś na chwilę, wstrzymam na pewien moment. Nie zatrzymam jednak całego procesu, który zachodzi w moim organizmie. Poprzez proste czynności zwróćmy uwagę na naszą kondycję duchową, tak jak „farbowanie włosów” skłoniło mnie, aby rozważyć temat prawdy w moim życiu.
My przez pewne małe kłamstewka czarujemy naszą rzeczywistość i zaklinamy ją. Oczywiście nie piszę tego, aby przestać dbać o siebie – broń Boże – ale zdecydowanie zachęcam siebie i Ciebie, Drogi Czytelniku, aby żyć nie tylko życiem doczesnym, fizycznym, ale odkryć raj życia duchowego, do którego prowadzi nas pielgrzymowanie tu po ziemi. W każdym rachunku sumienia zadajemy sobie pytania o kłamstwa, łamanie jakichś zasad i oznaki postaw faryzejskich. Nie raz upadamy w tych obszarach. Każdemu z nas zdarzają się też małe „kłamstewka”, z którymi żyjemy na co dzień, bo przyzwyczailiśmy się do takiego stanu rzeczy, bo może tak nam wygodniej, bo wmawiamy sobie, że to przecież może grzechem nie jest. Jedną z takich rzeczy może być nieakceptowanie własnej sytuacji w życiu, swoich problemów, cierpień, tego, że innym żyje się wygodniej, lepiej, prościej, albo patrząc z drugiej strony udawanie, że coś się jednak nie dzieje, bo moje życie jest takie wspaniałe. Może nie dostrzegam kłopotów swoich czy drugiej osoby, czekającej na moją pomoc i próbuję „zamalować” to wszystko grubą warstwą jasnego, radosnego koloru. A przyjdzie taki dzień, kiedy będę zmuszony się z tym wszystkim spotkać, będę musiał zedrzeć farbę, jeżeli ona sama wcześniej nie zejdzie. Jezus zachęca mnie dzisiaj, abym wyszedł temu już dziś na spotkanie i uporządkował to, zmierzył się z tym, powiedział zdecydowane „Tak, tak; nie, nie” (Mt 5, 37).
Szatan nie śpi i wykorzysta każdą okazję, abyśmy nie odpowiedzieli miłością na miłość Boga, abyśmy nie byli wolni, tylko wstrzymywani bagażami, do których dokładamy niepotrzebne rzeczy, na naszej drodze do świętości. Wszystko to, co mamy, na co chcielibyśmy „przysięgać”, pochodzi od Boga, który dba o nas, a odpowiedzią na to, co otrzymaliśmy, jest bycie autentycznymi, bo prawda pozwala dostrzec w pełni Jego troskę i miłość.
Zadaj sobie pytania:
1) Czy jest coś, co nie pozwala mi „spać spokojnie”? Co prosi się o spotkanie ze mną? Jeżeli ja uporządkowałem już swoje życie, to jak mogę pomóc osobom, które mają problem, jak nakierować ich na właściwą drogę?
2) Co ostatnio zachwyciło mnie z darów Pana Boga dla mnie? Zauważam je jeszcze? Co rozprasza moje myśli, że nie kierują się ku Bogu w każdym momencie?
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Słyszeliście, że powiedziano przodkom: «Nie będziesz fałszywie przysięgał», «lecz dotrzymasz Panu swej przysięgi». A Ja wam powiadam: Wcale nie przysięgajcie, ani na niebo, bo jest tronem Bożym; ani na ziemię, bo jest podnóżkiem stóp Jego; ani na Jerozolimę, bo jest miastem wielkiego Króla. Ani na swoją głowę nie przysięgaj, bo nie możesz nawet jednego włosa uczynić białym albo czarnym. Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi”.
(Mt 5, 33-37)
kl. Michał Krasowski