Osądzanie jest rzeczywistością, która towarzyszy nam każdego dnia. Chcąc coś wybrać, musimy najpierw osądzić, co jest lepsze, cenniejsze, bardziej dla nas korzystne. Inaczej jednak sprawa ma się z sądem, dotyczącym drugiego człowieka. Jezus nie tyle zwraca uwagę na sądzenie innych, lecz na konieczność zmiany naszego życia. Ten, który sam został niesłusznie oskarżony, pragnąc naszego uświęcenia i zbawienia, przestrzega nas przed pychą, przed złudnym patrzeniem na siebie jako ideał sprawiedliwości.
Jesteśmy słabi, a nieraz uważamy się za niezniszczalnych, nieomylnych. Mamy w sobie ciemności grzechu i ułomności, jednak wolimy dostrzegać je u innych. Tak często próbujemy, zamiast walczyć z naszym grzechem czy po prostu słabością, udawać sztucznie gorliwych czy wojujących z tymi, którzy według nas godni są potępienia, odrzucenia, pogardy, czyniąc się zbawicielami świata – a Ten jest Jeden i to do Niego należy wydawanie wyroków o człowieku: „bo człowiek patrzy na to, co widoczne dla oczu, Pan natomiast patrzy na serce ” (Sm 16,7b). Bóg patrzy na nasze serca i wie, ile w nich jest bólu, słabości i grzechu. Jezus chce to wszystko uleczyć, jednak największą przeszkodą jest nasza pycha. Nie otrzymujemy odpuszczenia grzechów na mocy naszych zasług, lecz przez łaskę Bożą, dzięki Jezusowi, który uczy sądzić w miłości, a prawdziwą miłość cechują mądrość i pokora. Nikt z nas nie jest zbawicielem świata, potrzeba nam więc nieustanie nawracać się, zmieniać swoje myślenie, podjąć walkę ze swoimi grzechami i słabościami, otwierając się na Bożą łaskę, by dopiero z przemienionym sercem móc wyciągać rękę do innych naszych braci i sióstr. Czy ja chcę podjąć walkę z tym, co we mnie samym jest niesprawiedliwe, grzeszne, słabe? Czy uznam Boga za jedynego sędziego ludzkich serc, czy też będę uzurpował sobie prawo należące tylko do Niego?
Jezus nie mówi przecież tych słów do szerokiego tłumu, lecz do grona swoich uczniów, naśladowców, przyszłych świadków, męczenników, świętych i błogosławionych. Prosi, aby bliscy Jego Sercu nie popadli w złudzenie własnej wystarczalności, by nie stali się ślepi, z uwagi na belkę, mogącą tkwić w ich oku. Jezus pragnie, aby ludzie dostrzegali spojrzenie Bożej Opatrzności, by ich sąd nie stał się dla nich samych wyrokiem potępienia. Im się to udało, czy i mnie się to uda?
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim wy sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą. Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? Albo jak możesz mówić swemu bratu: «Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka», gdy belka tkwi w twoim oku? Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata”.
kl. Szymon Trzepaczka