Na to, że święty Jan Chrzciciel jest postacią nietuzinkową, wskazuje już sam dzisiejszy obchód liturgiczny. Kościół, oprócz Chrystusa Pana i Jego Matki, w przypadku żadnego innego świętego nie czci tajemnicy jego narodzenia. Patron dzisiejszego dnia był ostatnim prorokiem, który bezpośrednio przygotował ludzi na przyjście Mesjasza. Jezus Chrystus powiedział o nim, że „między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela” (Mt 11,11), zaś on sam widział w sobie „głos wołającego na pustyni: przygotujcie drogę dla Pana, prostujcie ścieżki dla Niego” (Mt 3,3). Wreszcie, o czym poucza prefacja o świętym Janie Chrzcicielu, „jako jedyny z proroków wskazał Baranka, który gładzi grzechy świata”. Wyjątkowość postaci dzisiejszego patrona potwierdzają także cudowne wydarzenia, które towarzyszyły jego narodzinom: wpierw obwieszczenie ich przez anioła, później zaś utrata daru mowy przez jego ojca Zachariasza, który nie uwierzył w poselstwo anioła Gabriela.
W starożytnym Izraelu istniało powiedzenie: „Narodziny chłopca wywołują powszechną radość, zaś narodziny dziewczynki wywołują powszechny smutek”. W domu Elżbiety i Zachariasza panowała więc radość podwójna: w końcu doczekali się dziecka, a dodatkowo tym dzieckiem był chłopiec. Zgodnie z przepisami Prawa, w ósmym dniu, należało obrzezać chłopca i nadać mu imię. W Palestynie imiona nie były nadawane jedynie po to, aby odróżniać jedno dziecko od drugiego. Imię mogło określać sytuację, towarzyszącą narodzeniu dziecięcia, innym razem było jego określeniem. Dziecko mogło otrzymać imię swoich rodziców, albo być wyrazem ich wiary. Imię „Jan”, które otrzymał ostatni z proroków, jest skróconą wersją imienia „Jehohanan”, oznaczającego „dar Jehowy” lub „Bóg jest łaskawy”. Zostało mu ono nadane, bo żądał tego sam Bóg, a jednocześnie stało się wyrazem wdzięczności i radości rodziców za otrzymanego potomka.
Dzisiejsza Ewangelia zaprasza mnie do uświadomienia sobie na nowo wyjątkowości każdego daru życia, także i mojego. Pewien nauczyciel przed rozpoczęciem lekcji kłaniał się nisko swoim uczniom. Zapytany, dlaczego to robi, odpowiedział: „Nigdy się nie wie, kim może stać się któreś z tych dzieci”. Każde ludzkie istnienie posiada w sobie nieograniczone możliwości rozwoju. Bóg zaszczepia w sercu każdego człowieka pragnienie dążenia do Niego i odkrywania Go, które może być realizowane na różne sposoby, każdy z nich jest wyjątkowy. Jako dziecko Boże, jestem wpisany w wielki plan miłości, przygotowany dla mnie przez Ojca. Muszę ten plan odkryć, i realizować go w swoim życiu. Muszę uwierzyć, że jestem w stanie uczynić ze swojego życia niezwykłą przygodę, która doprowadzi mnie do domu Ojca. Do niesfornego Rajmunda Kolbe, mama często powtarzała: „Mundek, Mundek, co z ciebie wyrośnie?” I wyrósł największy święty XX wieku.
Dla Elżbiety nadszedł czas rozwiązania i urodziła syna. Gdy jej sąsiedzi i krewni usłyszeli, że Pan okazał tak wielkie miłosierdzie nad nią, cieszyli się z nią razem. Ósmego dnia przyszli, aby obrzezać dziecię, i chcieli mu dać imię ojca jego, Zachariasza. Jednakże matka jego odpowiedziała: «Nie, lecz ma otrzymać imię Jan». Odrzekli jej: «Nie ma nikogo w twoim rodzie, kto by nosił to imię». Pytali więc znakami jego ojca, jak by go chciał nazwać. On zażądał tabliczki i napisał: «Jan będzie mu na imię». I wszyscy się dziwili. A natychmiast otworzyły się jego usta, język się rozwiązał i mówił wielbiąc Boga. I padł strach na wszystkich ich sąsiadów. W całej górskiej krainie Judei rozpowiadano o tym wszystkim, co się zdarzyło. A wszyscy, którzy o tym słyszeli, brali to sobie do serca i pytali: «Kimże będzie to dziecię?» Bo istotnie ręka Pańska była z nim. Chłopiec zaś rósł i wzmacniał się duchem; a żył na pustkowiu aż do dnia ukazania się przed Izraelem.
kl. Dominik Opyrchał