Dzisiejszy fragment Ewangelii następuje tuż po tym, jak Jezus naucza modlitwy „Ojcze nasz”.

W Ewangelii Chrystus Pan opowiada swoim uczniom o pewnym człowieku, który przyszedł do swego przyjaciela i prosi go o chleb dla drugiego przyjaciela – nieoczekiwanego gościa. Człowiek ten został postawiony w sytuacji nagłej potrzeby. Jezus podaje zakończenie tej historii proszący otrzyma, jeśli nie ze względu na łączącą ich przyjaźń, to dlatego, że prośba jest natrętna. Chrystus zapewnia, że nawet nasze natręctwo, a może właśnie ono, mimo późnej pory (północ) zostanie zauważone i wynagrodzone według dobroci Ojca.

Zbawiciel swoim pytaniem prowokuje w nas wiarę w dobroć Ojca Niebieskiego, zestawiając relację do Niego z relacją synów ziemskich do swych ziemskich ojców: „Jeżeli któregoś z was, OJCÓW, syn poprosi o chleb, czy poda mu kamień? […] Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, to o ileż bardziej Ojciec z nieba […]” „Źli jesteście” – tutaj może nam się przypomnieć wydarzenie, kiedy do Jezusa przychodzi młodzieniec, któremu Boski Nauczyciel odpowiada: „Czemu nazywasz mnie dobrym, nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg”. Wnioskować można o wielkiej dobroci Boga, wobec której każdy może zostać określony mianem „zły”. Na innym miejscu Jezus wyznaje, że nie jesteśmy już sługami, ale przyjaciółmi Boga, gdyż Jezus przekazał pełnię Objawienia – wszystko co usłyszał od Ojca. Pozostaje tak bardzo wierny swym obietnicom, że Judasza-ucznia, który miał Go wydać pyta: „Przyjacielu, po coś przyszedł?”.

Każdy potrzebuje przyjaciół, bo tam gdzie osamotnienie, tam jest źle. Nie zapominajmy, że mamy przyjaciela Jezusa. Należy ożywić tę prawdę naszymi czynami, potwierdzając nimi raz za razem relację, jaka łączy nas – Dzieci Boże z naszym Ojcem. On, gdy Go prosimy, wysłuchuje. Gdy Go szukamy, pozwala się znaleźć. Gdy kołaczemy, otwiera nam. Nie zatykaj uszu na natchnienia Ducha Świętego, który podtrzymuje nas w dobrym i skłania do aktywnej wiary, bowiem „Dzieckiem Bożym jest ten, kto idzie za natchnieniami Duch Świętego”.

Jezus uznał nas za swych przyjaciół. Czy odpowiedziałeś na tę hojną bezinteresowność? Kiedy Jezusa nazwałeś swoim Przyjacielem? Czy za samymi deklaracjami idą twoje działania?

Jezus powiedział do swoich uczniów: „Ktoś z was, mając przyjaciela, pójdzie do niego o północy i powie mu: «Przyjacielu, użycz mi trzy chleby, bo mój przyjaciel przybył do mnie z drogi, a nie mam co mu podać». Lecz tamten odpowie z wewnątrz: «Nie naprzykrzaj mi się. Drzwi są już zamknięte i moje dzieci leżą ze mną w łóżku. Nie mogę wstać i dać tobie». Mówię wam: Chociażby nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu jego natręctwa wstanie i da mu, ile potrzebuje. I ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajdzie, a kołaczącemu otworzą. Jeżeli którego z was, ojców, syn poprosi o chleb, czy poda mu kamień? Albo o rybę, czy zamiast ryby poda mu węża? Lub też gdy prosi o jajko, czy poda mu skorpiona? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą”.

(Łk 11, 5-13)

kl. Marek Hołuj