Analizując i rozważając dzisiejszą perykopę ewangeliczną warto mieć z tyłu głowy pewną wiedzę, odnośnie do Łukaszowego stylu. Według św. Hieronima jest to najbardziej bogaty językowo przekaz ewangeliczny. Święty Łukasz przedstawia historię zbawienia w sposób bardzo uporządkowany, każde wydarzenie posiada swoje następstwo. Sytuacja opisana w dzisiejszym fragmencie, ma miejsce w czasie pierwszej części podróży Jezusa do Jerozolimy.
Jak prosto przychodzi nam utożsamić kogoś ze złem, jak łatwo w naszym życiu umniejszamy czyjeś zasługi, jak prosto jest stanąć po stronie zawiści… Jakie to przykre, że nawet w Bogu dostrzega się działanie zła, a w swoim życiu skutecznie się je ukrywa.
Jezus oskarżony o działanie w mocy Belzebuba zadaje pytanie, które ostatecznie godzi w nas, w naszą arogancję. Czyją mocą w naszym życiu możemy zwalczać zło, jeśli Boga podejrzewamy o działanie w mocy szatana? Być może ta odpowiedź Jezusa odsłoniła wśród wielu obecnych pewną projekcję, bo skoro w Jezusie widzą działanie złego ducha, to może tylko dlatego, że sami zło swojego życia tuszują złem, jawiącym się jako coś dobrego. Takie dobro, to pozorne dobro, tak naprawdę jest ono puste i nic w nasze życie nie wnosi.
Można więc być człowiekiem pustym, takim, który nie zbiera owoców razem z Bogiem, razem z Jezusem, wtedy pozostaje w człowieku pozorne uporządkowanie, a w rzeczywistości to tylko zaproszenie do grzechu w moim życiu. Święty Efraim porównywał ludzkie serce do naczynia, może być one pełne obecności Boga, a może być zupełnie puste, wówczas może stać się pełne czegoś, co pozostaje zupełnie przeciwne łasce Bożej. Na zewnątrz można grać człowieka uporządkowanego, który widzi tylko zło wokół siebie i nie zauważa, kiedy serce jego jest niczym niezamieszkały dom, pusty, bez Boga. Cuda przemiany ludzkich serc dokonują się za sprawą Bożej łaski w zwykłej codzienności. Albo więc jest Bóg, albo jest zły duch. To, czym moje wewnętrzne mieszkanie będzie pełne, zależy tylko ode mnie, może być pełne Boga, jeśli nie staje się pełne rozłamu, wymiecione i przyozdobione, a jednocześnie puste, pozbawione kogokolwiek większego, kto by mógł zachować je w pokoju.
Jak ma wyglądać moje wewnętrzne mieszkanie, kto ma mieć w nim pierwszeństwo – Jezus czy Belzebub, Obrońca czy oskarżyciel?
Gdy Jezus wyrzucał złego ducha, niektórzy z tłumu rzekli: „Przez Belzebuba, władcę złych duchów, wyrzuca złe duchy”. Inni zaś, chcąc Go wystawić na próbę, domagali się od Niego znaku z nieba. On jednak znając ich myśli rzekł do nich: „Każde królestwo wewnętrznie skłócone pustoszeje i dom na dom się wali. Jeśli więc i szatan sam z sobą jest skłócony, jakże się ostoi jego królestwo? Mówicie bowiem, że Ja przez Belzebuba wyrzucam złe duchy. Lecz jeśli Ja przez Belzebuba wyrzucam złe duchy, to przez kogo je wyrzucają wasi synowie? Dlatego oni będą waszymi sędziami. A jeśli Ja palcem Bożym wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło już do was królestwo Boże. Gdy mocarz uzbrojony strzeże swego dworu, bezpieczne jest jego mienie. Lecz gdy mocniejszy od niego nadejdzie i pokona go, zabierze wszystką broń jego, na której polegał, i łupy jego rozda. Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie; a kto nie zbiera ze Mną, rozprasza. Gdy duch nieczysty opuści człowieka, błąka się po miejscach bezwodnych, szukając spoczynku. A gdy go nie znajduje, mówi: «Wrócę do swego domu, skąd wyszedłem». Przychodzi i zastaje go wymiecionym i przyozdobionym. Wtedy idzie i bierze siedem innych duchów, złośliwszych niż on sam; wchodzą i mieszkają tam. I staje się późniejszy stan owego człowieka gorszy niż poprzedni”.
(Łk 11, 15-26)
kl. Szymon Trzepaczka